Rozdział
dodatkowy Czyli co Harry i Tom wyprawiali razem w łóżku.
Tom ułożył zielonookiego chłopaka na
kołdrze. Delikatnymi i powolnymi ruchami zaczął go rozbierać.
- Mmm... - wymruczał brunet jak
kruczowłosy zdejmując z niego górną część piżamy zaczął ssać jego sutek.
- Dobrze ci? - spytał czarnooki.
- Tak, bardzo. - młodszy chłopak
przyciągnął swego męża bliżej i pocałował. Trwało to dość długo i bardzo
rozpaliło oboje mężczyzn.
Kruczowłosy otworzył rozporek u spodni
zielonookiego i wyciągnął nabrzmiałą męskość. Czubkiem palcem wskazującego
przycisnął główkę penisa.
- Iiiiii...
- Znowu piszczysz? - spytał
romantycznie. - Wiesz, to dość rzadkie zjawisko, kiedy mężczyzna umie wydawać
tak wysokie dźwięki.
- Aha. - odpowiedział chłopak rumieniąc
się. - Wiem.
Tom zniżył swoją twarz i polizał
męskość zielonookiego.
- Mmm...
- Powiedz, ile osób jeszcze wie, że
umiesz piszczeć?
- Tylko ty... mmm...
- Czyli jest to tajemnica małżeńska. -
podsumował kruczowłosy biorąc penisa bruneta do ust i robiąc swej żonie loda.
- Ah... Tak...mmm... więcej...
- Trochę cierpliwości. W końcu czym
dłużej się czeka, tym lepsza jest nagroda.
- Mmm...
Kruczowłosy zauważając, że jego
"dziewica" wkrótce dojdzie postanowił zrobić to w ciekawy sposób.
Zatrzymał się i zassał się do męskości Harrego, tak jak zwykli ludzie zassysają
się, gdy chcą wyciągnąć ostatnie kropelki z kartoniku z soczkiem. To było idealne
porównanie, gdyż w końcu o to chodziło czarnookiemu. Aby wyssać soczek.
- AH...!!! - dało się słyszeć od
zielonookiego chłopaka, po tym jak doszedł prosto w usta swego męża.
Kruczowłosy nie połknął niczego, lecz
pocałował się ze swoją żoną i przekazał jej część. W końcu zgodne małżeństwo
wszystkim się dzieli.
- Smakuje? - spytał zlizując trochę
spermy z twarzy bruneta.
- Jak karmel. - odparł młodszy chłopak.
- Tom?
- Tak?
- Mogę spróbować także twoją?
- Owszem, ale nie spodziewaj się
niczego nadnaturalnego. Jesteś tu jedynym chłopakiem, który umie piszczeć i
jego nasienie smakuje jak karmel.
- A jak smakuje nasienie przęcietnego
mężczyzny?
Kruczowłosy chwycił w dłonie twarz
Harrego i przyciągnął ją między swoje nogi.
- Możesz to sprawdzić.
Zielonooki rozpiął rozporek swego męża
i wyjął penisa.
- Twój jest większy niż mój.
- Mówisz jakbyś nie miał pojęcia, że
każdy mężczyzna ma inną wielkość.
- Ja do tej pory widziałem tylko Rona,
który miał taki sam jak mój, i Neville'a, który miał mniejszy.
- Czyli musisz naprawdę sporo nadrobić,
Harry.
- Hm, masz rację. Pomógłbyś mi?
- Sądzę, że tak, ale tylko jeśli
będziesz pilnym uczniem.
- Będę!
- W takim razie jak długo mam jeszcze
czekać, aż sprawdzisz smak mojej spermy?
- Oh. - brunet schylił się i wziął w
usta to co ofiarował mu jego mąż. Było to z pewnością dziwne uczucie. Dość
trudne do opisania, w każdym razie było mu przyjemnie. A przynajmniej tak
sądził, dopóki wielka męskość Toma nie wytrysła fontanną nasienia. - Blee,
słone!
- Dokładnie. - odpowiedział czarnooki.
- Sperma jest słona?
- Jak widzisz, większość mężczyzn taką
właśnie ma.
- Dlaczego?
- A czy ja wiem. Mnie to nie za bardzo
interesuje, skoro należę do normy. Za to jestem bardzo szczęśliwy, że mam
karmelową żonę. Zastanawiam się, ile by takie nasienie kosztowało.
- Kosztowało?
- Gdybym je sprzedał można by mieć za
to trochę kasy.
- Przecież nikt nie kupi spermy!!
- Wręcz przeciwnie, Harry. Ludzie na
100% będą chcieli spróbować słodkiej spermy.
- Ale i tak nie sądzę, żeby
ministerstwo na to pozwoliło.
- Oj, moja żonko. Ty czasami umiesz
zadawać głupie pytania. Gdzie ty sądzisz, że ja będę sprzedawał? Na schodach
przed budynkiem ministerstwa magii?
- Ale nawet na Pokątnej...
- A na Nokturnie?
- Tam chodzą tylko czarnoksiężnicy.
- Tam chodzą ci, którzy szukają
nielegalnych rzeczy do załatwiania własnych potrzeb, czyli 98% ludności.
- Ale w ogóle po co? I ile by to
kosztowało? Dwa sykle?
- Sto galeonów próbka.
Bruneta zatkało na chwilę.
- Jak? - spytał.
- Sperma = 0 galeonów, ale słodka jako
że jest najrzadsza to 4 galeony, młodego chłopaka poniżej 20 to plus 3 galeony,
przystojnego chłopaka kolejne 3, no więc.
- Razem jest 10, chyba pomyliło ci się
o jedno zero.
- Chyba. - odpowiedział z przekątnym
uśmieszkiem kruczowłosy. - Wracając do sprawy, Harry. Jeszcze nie skończyłem
cię rozdziewiczać, a dłużej wytrzymać już nie mogę patrząc na twój zadziorny
tyłeczek.
- Aha, - odparł zielonooki jeszcze
bardziej wystawiając ową część ciała. - więc po co czekasz?
- Nie czekam. - odparł Tom, po czym
złapał chłopaka za biodra i bez rzadnego ostrzeżenia wsunął się do wewnątrz.
- Auu...!! - krzyknął zielonooki. - To
bolało!!
- Przepraszam, ale to tylko i wyłącznie
twoja wina, że mnie kusiłeś. - odpowiedział.
Czarnooki czekał chwilę, aby zmniejszyć cierpienie dla młodszego chłopaka. Po pewnym czasie zacząć się poruszać wewnątrz. Najpierw wolno, lecz gdy zauważył, że jego żona zaczyna odczuwać przyjemność przyspieszył.
Czarnooki czekał chwilę, aby zmniejszyć cierpienie dla młodszego chłopaka. Po pewnym czasie zacząć się poruszać wewnątrz. Najpierw wolno, lecz gdy zauważył, że jego żona zaczyna odczuwać przyjemność przyspieszył.
- Ah, tak... dobrze... - jęki chłopak
pod nim tylko jeszcze bardziej go zachęcały. W końcu nie mogąc dłużej wytrzymać
zaczął ruszać się najszybciej jak mógł.
- Aaah!... - krzyknął gdy doszedł
wewnątrz ciała zielonookiego.
Obaj leżeli ramię w ramię obok siebie.
Jakkolwiek nie byli przytuleni ze sobą w ciasnym uścisku. To i tak można było
poznać, że są blisko ze sobą. Choćby na przykład przez to, że ich głowy były
blisko siebie, a ich twarze naprzeciwko, i to tak blisko, że omało nie stykali
się nosami.
- Tom... - zaczął Harry. - mogę cię o
coś zapytać?
- Tak.
- Czy zgodziłbyś się, abym zaprosił tu
kogoś?
Kruczowłosy spojrzał na swoją żonę.
- Eh. Mówiąc szczerze mam ochotę
powiedzieć "nie", ale z drugiej strony nie chcę żebyś się na mnie
obraził, więc zgadzam się, ale tylko na porę dzienną. Żadnego zostawania na
noc. Po dwudziestej pierwszej nie chcę widzieć tu nikogo oprócz nas dwóch...
samych... w łóżku... uprawiających seks. Zrozumiano?
- Ok.
- A i najważniejsze! Mam nadzieję, że
dasz mi trochę tej spermy. W końcu moglibyśmy się na niej dorobić fortuny.
- Przecież już się wyjaśniło, że to nie
będzie 100, tylko 10 galeonów.
- Masz rację, w poprzednim liczeniu
rzeczywiście się pomyliłem. Taka mała buteleczka spermy nie będzie kosztowała
100 galeonów...
- Właśnie.
- ...Tylko 10 000 galeonów.
- Znowu coś źle policzyłeś? - zapytał
podejrzliwie.
- Nie, po prostu zapomniałem uwzględnić
właściciela. Bo widzisz, Harry. Kiedyś była na sprzedasz sperma Dumbledore'a za
5 000 galeonów, (podobno stary dziad sam wystawił ją na sprzedaż bo chciał
sobie kupić jakieś durne skarpetki z wełny), a więc jeśli tyle kosztowała
sperma tak wielkiej osoby jak głupi Albusek, w takim razie ty jako osoba
jeszcze większa niż on zasługujesz na wyższą cenę, nie sądzisz? - zakończył
swoją wypowiedź Tom Riddle patrząc z zainteresowaniem na swoją zaniemówiałą
żonę.
Author's note: I to byłby już naprawdę koniec!!! Dziękuję za czytanie.
I nie błagać mnie o więcej, nie szantażować, nie zmuszać, nie obrażać się tylko być cierpliwym i czekać na moje następne piśmidła. Bye, bye.