- No cóż. - westchnął Dumbledore - Z
pewnością każdy chciałby wiedzieć co dokładnie mam na myśli, ale niestety jak
na razie mogę w to wtajemniczyć tylko Harrego. - po pokoju rozeszły się jęki
niezadowolenia. - Przykro mi. - Odwrócił się do bruneta. - Choć ze mną.
Zielonooki kiwnął głową, były dyrektor
Hogwartu wsypał trochę proszku fiuu do kominka i powiedział "Dom
Severusa". Płomienie stały się zielone. Staruszek ręką wskazał, aby Harry
wszedł do środka, co też chłopak zrobił. Za nim wszedł Snape, a na końcu
żegnając się z obecnymi w Zakonie Feniksa Dumbledore.
***
Brunet po, jak zwykle, nieprzyjemnej
podróży siecią fiuu wylądował na drewnianej podłodze w kuchni. Nie był to
bogaty ani piękny dom. Wyglądał raczej na zwykłą wiejską chałupkę zamieszkiwaną
przez czarodzieja. Tylko cztery pomieszczenia (kuchnia, sypialnia, łazienka i
pokój do pracy nad eliksirami).stanowiły cały dom.
Z kominka wyszły dwie następne osoby.
Kruczowłosy mężczyzna natychmiast gdzieś poszedł, natomiast siwowłosy usiadł na
krześle i zwrócił się do zielonookiego.
- A więc, Harry. Zacznijmy od tego czy
pamiętasz przepowiednię, którą ci powiedziałem.
- Tak.
- Czy pamiętasz co mówiła o tobie i
Voldemorcie.
- Tak. Jeden z nas musi umrzeć, aby
drugi mógł żyć.
- Widzisz, Harry. Chodzi tu o to, że
przepowiednie nigdy nie mówią otwarcie co ma się zdarzyć. Mi zajęło to ponad
piętnaście lat, aby rozszyfrować tę.
- Nie rozumiem.
- Wybacz mi że nie mogłem ci
odpowiedzieć na to wcześniej, ale teraz mogę. - przerwał aby wziąźć głęboki
wdech. - Nie będziesz musiał nikogo zabijać.
- Co?! Ale przepowiednia...
- ...Mówi o pokonaniu Czarnego Pana.
Pod zdaniem "Jeden musi umrzeć, aby drugi mógł żyć" tkwi głębsza
prawda. Nie przeszkadzaj mi, a wszystko ci wytłumacżę. - odchrząknął. - Wiesz o
tym, że wcześniejsze imię Lorda Voldemorta brzmiało Tom Riddle. - chłopak
kiwnął głową. - Przepowiednia mówi o zniszczeniu Czarnego Pana: Lorda
Voldemorta.
- Zaczynając od początku będzie to
następująco Młody czarodziej o imieniu Tom Riddle nienawidził swojego imienia,
dlatego zmienił je przy okazji zamykając swoją duszę i uczucia. Po tym jak
zmienił imię na Lord Voldemort stał się całkiem inną osobą. Stał się Czarnym
Panem.
- Zabić Czarnego Pana nie oznacza
rzucić w niego Avadą Kedravrą. Oznacza to zniszczyć jego złą stronę i uwolnić
dobrą. Innymi słowami odwrócić proces. Zrobić z Lorda Voldemorta spowrotem Toma
Riddle.
- Ale tutaj zaczął się problem, gdyż
nie mogłem znaleźć w przepowiedni w jaki sposób to się stanie. Dlatego właśnie
oszukałem was, że umarłem. W pewien sposób wiedziałem, że to mi pomoże. I jakże
dobre otrzymałem wyniki. Teraz znam odpowiedź na moje pytanie. Miłość.
- Zdanie "Jeden musi umrzeć, aby
drugi mógł żyć" nie dotyczy zabicia ciała, ale zmienienia uczuć. Twoja
przegrana Harry, nie oznacza twej śmierci, ale twej miłości do Lorda
Voldemorta, która sprawi, że będziesz mu oddany i na tyle wierny aby popełnić
samobójstwo na jego rozkaz czy nawet zdradzić swych przyjaciół.
- Z kolei jeśli przegra Voldemort,
wtedy on zakocha się w tobie. Tak bardzo, że obudzi w sobie swe dawne uczucia.
Jakkolwiek nie zmieni mu się wygląd, wewnątrz znów stanie się człowiekiem.
Wróci spowrotem do bycia Tomem Riddlem jakim kiedyś był. Rozumiesz mnie, Harry?
- Jakoś - odpowiedział chłopak. - To
znaczy, że mam go w sobie rozkochać?
- Nie. Nie ma takiej potrzeby. Oboje
zaczęliście się kochać nawzajem w tym samym momencie. Teraz jest tylko pytanie
kto dłużej wytrzyma zanim wyzna drugiemu swoją miłość i obieca wierność aż po
śmierć. Jeśli to będzie Voldemort będzie dobrze, jeśli ty będzie źle.
- O mnie nie musisz się martwić. Wcale
go nie kocham i nie zakocham się.
- Nie kłam, Harry. Już jesteś w nim
zakochany, tak jak on w tobie. I z każdą sekundą jesteście coraz bardziej. Czym
dłużej się będziecie bronić tym bardziej będziecie zakochani. Ale Harry i tak
się o ciebie nie martwię. Jakkolwiek żadne z was nigdy nie zaznało prawdziwej
miłości. Jestem prawie pewien, że Voldemort będzie pierwszym, który wyzna swoje
uczucia.
- Dlaczego?
- On czekał na miłość o pięćdziesiąt
lat dłużej od ciebie. Jeśli ją znikąd dostałby jestem raczej pewny, że nie
czekałby, ale wziąłby i może nawet siłą. Miłość dla ludzi jest niezbędna jak
woda. Kiedy jej nie mają zdobywają ją siłą. Voldemort nazywa śmierciożerców
rodziną, gdyż tego pragnie: rodziny.
- Niestety, oni nie dali mu miłości,
nie są tymi których szuka. Przeciwnie ty Harry. Ty dałeś mu ją posmakować. Ty
mu ją pokazałeś. Choć nie zdajesz sobie z tego sprawy. On z pewnością po ciebie
przyjdzie. Od tamtego czasu stałeś się dla niego bardzo ważny. Ważniejszy niż
ktokolwiek lub cokolwiek innego.
- Ale co mam wtedy powiedzieć? Jak
przyjdzie...
- Powiedz to co uznasz za słuszne. Nie
musisz się martwić. Kochasz go i to szczerze. Szansa na to, że coś się nie uda
jest mniejsza niż 0,0001%. Nie bój się, miłość zawsze była, jest i będzie
najsilniejszą siłą na tym świecie. Mając ją przy sobie na pewno zwyciężysz.
- Ale Voldemort też jest zakochany.
- Tak i właśnie dlatego zwycięstwo jest
po twojej stronie.
- Że co?! JA już absolutnie nic nie
rozumiem. Jestem zakochany więc zwyciężę, a Voldemort jest zakochany i przegra?
- Dokładnie.
- Że jak?!
- Tyle tylko, że Voldemort przegra
przestając być zły i stając się na powrót dobrą osobą. Innymi słowami wszystko
skończy się dobrze, ale tylko i tylko wtedy jeśli on będzie pierwszym, który
wyzna miłość. Czyli Harry, nie powinieneś mu mówić o swoich uczuciach dopóki on
ci nie powie o nich pierwszy.
- Taaa, racja. - rozejrzał się dokoła.
- A przy okazji, gdzie poszedł Snape?
- Severus za chwilę przyprowadzi tu
twego męża.
- Co?!!
W tym momencie w kieszeni szaty
Dumbledore'a coś zadzwoniło.
- Oho. Już pora. W takim razie do
widzenia Harry, a i wszystkiego najlepszego z okazji zaręczyn i ślubu, wybacz
moje spóźnienie co do tych spraw. Życzę wam oboje miłości aż po śmierć, albo i
dłużej.
- Hej! Czekaj!
Lecz staruszek nie czekał. Deportował
się w tym samym miejscu, w którym jeszcze przed chwilą stał. Brunet został sam,
ale nie na długo. Za ścianą usłyszał odgłos aportacji, a w sekundę dłużej kroki
w jego kierunku.
W następnym momencie stał twarzą w
twarz z Lordem Voldemortem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz