Chętny uczeń
Tytuł oryginału: „The Eager Student”
Autor: Cybele criss@graffiti.net
<mailto:criss@graffiti.net>
Tłumaczenie: Misses
Beta:
natala
Paring: HP/RL;
RL/SB
Rating: NC-17
zgoda autorki: jest!
opis: Remus oferuje
Harry’emu prywatne lekcje...
Prequel do „Drogi do
Piekła”.
Adres oryginału: http://www.swish-n-flick.netfirms.com/stories/eager_student.htm
Tak, proszę państwa!!
Wreszcie po wielu perypetiach i kłopotach z różnymi osobami z dumą prezentuję
Wam moje pierwsze tłumaczenie! Proszę wytknąć mi wszelkie błędy i to brutalnie.
Mam jakiś emo nastrój ostatnio XD.
Podziękowania dla mojego
padawna, niejakiego HashaQ, który pomógł mi z tłumaczeniem wyrażeń potocznych.
Gorące podziękowania dla
kochanej natali, która zlitowała się nade mną i zgodziła się zbetować ten fic.
Z dedykacją dla Karivel.
Za to, że jest.
Jakiś czas po tym, kiedy
ucichł wojenny zamęt, Harry zaczął myśleć o seksie.
Jego hormony pozostawały uśpione od czasu tragedii na
czwartym roku, pozwalając mu całkowicie skupić się na pokonaniu Voldemorta.
Dzięki dodatkowym lekcjom obrony, które zmuszony był pobierać u Snape’a (akurat
u niego!), oraz regularnym atrakcjom, polegającym na unikaniu śmierci,
połączonych z jego rozkładem zajęć wypełnionym lekcjami i Quidditchem, po prostu
nie miał na nic czasu.
Tak, jak tego po nim
oczekiwano, pokonał Czarnego Pana. W noc Halloween, podczas siódmego roku
nauki, wymówił Niewybaczalne słowa: Avada Kedavra. Wziąwszy pod uwagę, do kogo
wypowiedział te słowa zaklęcie zostało mu wybaczone. Uczta z tej okazji była
genialna, ceremonia odznaczenia go Orderem Merlina pierwszej klasy (jako
najmłodszego w historii!) podnosząca na duchu...
A potem był spokój.
Pierwszy raz w życiu miał czas, aby myśleć o sobie. Miał czas, aby zachowywać
się jak normalny, siedemnastoletni chłopak.
A potem zdał sobie
sprawę, że jest gejem.
~O-O~
W noc przed Bożym Narodzeniem, w całym domu słychać
było, jak dwie istoty krzątały się... i mruczały... i warczały... i wyły. Harry
nie miał pojęcia, dlaczego nigdy wcześniej nie słyszał swojego ojca chrzestnego
i Remusa. Mieszkał z nimi od czasu, kiedy na piątym roku Syriusz został
uniewinniony. Prawdopodobnie było to ich małe, prywatne świętowanie śmierci
Czarnego Pana. Remus, pomimo wszystkiego, co się wydarzyło, nauczał cały rok w
Hogwarcie, a podczas częstych odwiedzin Syriusza w szkole Harry miał wrażenie,
że tych dwoje było onieśmielonych atmosferą zamku.
Tej nocy z całą pewnością
się nie powstrzymywali.
Harry przewrócił się na
drugi bok i przykrył głowę poduszką. Dziwne, że nie pomyślał, aby rzucić
zaklęcie wyciszające, ale w tym momencie nie w głowie mu była magia. W głowie
miał wizje tańczących kłów. A krew, której jego umysł potrzebował do zebrania
myśli, odpłynęła do penisa, który akurat myślał całkiem jasno. Z niecierpliwym
jękiem Harry poddał się pulsującemu narządowi. Ten wkrótce wytrysnął z wyrazem
najgłębszej wdzięczności.
~O-O~
Ranek wypełniony był przyprawiającym o zawrót głowy
oczekiwaniem i ciepłym, uroczystym nastrojem, który dają święta obchodzone z
prawdziwą rodziną. Harry jednak nie potrafił spojrzeć obu mężczyznom w oczy i
nie mógł nie zauważyć malinki na piersi Syriusza, kiedy ten zszedł na śniadanie
w szlafroku.
- Wesołych Świąt, Harry -
Syriusz ziewnął, drapiąc się po nagiej klatce piersiowej. Harry gapił się na
niego i Syriusz podążył za jego wzrokiem w dół, żeby zobaczyć, w co chłopak się
tak wpatrywał. Mężczyzna poprawił szlafrok z krzywym uśmiechem.
- Eee…, Remusa czasami
ponosi.
Harry otworzył szerzej
oczy a potem wlepił wzrok w podłogę z linoleum. Całą siłą woli próbował pozbyć
się rumieńca z twarzy tylko po to, aby zarumienić się ponownie, kiedy
przypomniał sobie dzikie odgłosy rozchodzące się po całym domu poprzedniej
nocy. Zaczerwienił się jeszcze bardziej, kiedy to wspomnienie całkowicie go
rozbudziło i starał się nie myśleć o tym, jak bardzo stwardniał przysłuchując
się dwóm mężczyznom. Był, w przybliżeniu, koloru dojrzałego, czerwonego jabłka,
kiedy do kuchni wparował Remus w samych bokserkach. Wyglądał na zaspokojonego
ale jakby lekko sponiewieranego. Harry'emu przyszło na myśl, że może Syriusza
też czasem ponosi.
- Wesołych Świąt, kochany
- powiedział Remus zgrabną dłonią przeczesując rozczochrane włosy Harry’ego. -
Wszystko w porządku? Wyglądasz na rozpalonego.
Harry wstał szybko od stołu.
- Idę pod prysznic -
wymamrotał i wymknął się z pomieszczenia.
~O-O~
Ferie minęły i wkrótce Syriusz wrócił do pracy w
Departamencie Magicznego Przestrzegania Prawa. Harry i Remus siedzieli w kuchni
sącząc powoli herbatę i ciesząc się z przyjemnej ciszy zimowego poranka. Remus
westchnął z zadowoleniem, odłożył Proroka i zerknął nad stołem na Harry’ego,
który, pomimo starań, wciąż nie mógł patrzeć wilkołakowi w oczy bez
czerwienienia się.
- Idziesz dzisiaj do
Rona?
Harry potrząsnął
przecząco głową.
- Będzie dziś u niego
Hermiona. Wydaje mi się, że woleliby być sami - Harry uśmiechnął się
nieporadnie.
- Rozumiem. No cóż,
wydaje mi się, że Ginny ucieszy się na twój widok - Remus uniósł brwi i
przyglądał się twarzy chłopca. Harry wykrzywił usta, ale nic nie powiedział.
Uniósł filiżankę z herbatą do ust.
- To nie jest dziewczyna
dla ciebie, co? W takim razie może wolałbyś zobaczyć się z bliźniakami? - Harry
wypluł herbatę ponad stołem. Remus roześmiał się i wytarł twarz serwetką.
- Przepraszam - wymamrotał
Harry, wycierając stół własną chusteczką.
- To moja wina.
Powinienem był poczekać aż przełkniesz zanim zacząłem zadawać niewygodne
pytania - Harry spłonął rumieńcem i wlepił wzrok w mężczyznę. Remus jeszcze
bardziej się roześmiał.
- Daj spokój, Harry. Niby
dlaczego taki przystojny, popularny chłopak jak ty wciąż spędza swoje sobotnie
popołudnia z „Quidditchem Przez Wieki”? Przy okazji zauważyłem, że gapisz się
na mój tyłek. Nie masz się czego wstydzić. Mam całkiem ładny tyłek. A
przynajmniej Syriusz tak twierdzi.
Słowo „wstyd” jakoś nie
wyrażało tego, co Harry w tej chwili czuł. Coś w okolicach poniżenia było
całkowicie zrozumiałe w jego sytuacji. Był prawie pewien, że nawet jego gałki
oczne się rumienią. Nagle poczuł się chory i słaby, i pomyślał, że najlepiej
zrobi, jeśli się położy. Będąc jednak pewnym, że nogi nie doniosą go do
sypialni, zadowolił się zasłonięciem twarzy rękoma.
- Harry, w życiu jest
tyle skomplikowanych rzeczy. Pożądanie seksualne nie jest jedną z nich. Nie
masz się czego wstydzić - Remus wyciągnął rękę i zdjął jedną z dłoni chłopaka z
jego twarzy. Harry zsunął drugą rękę na stół i spojrzał na Remusa. Jego żołądek
wykonał salto i chłopak odwrócił wzrok.
- Kiedy zorientowałeś
się, że jesteś... no wiesz... - Harry znów się zarumienił i zmarszczył nos.
- Gejem? Tak naprawdę w
ogóle. To znaczy, ludzie pociągają mnie głównie ze względu na swój zapach. Mój
nos nie wybiera między płciami. A Syriusz, no cóż, on miał najbardziej
zdumiewającą woń: gniewną, namiętną, zmysłową; nie wspominając już o tym, że
był cudowny i jest niesamowitym kochankiem - Harry skrzywił się, a Remus
kontynuował - No i był moim najlepszym przyjacielem. Nie myślałem o wstydzie.
Ja chciałem jego, on chciał mnie. Proste.
Harry nie mógł odpędzić
myśli, że jednak to było chyba trochę bardziej skomplikowane.
- Masz kogoś konkretnego
na oku? - spytał Remus z figlarnym uśmiechem.
Harry parsknął. Od
Halloween interesował się prawie każdym osobnikiem płci męskiej, który był choć
średnio przystojny. Raz nawet zdarzyło mu się pomyśleć w ten sposób o Malfoy’u,
ale wzdrygnął się na samą myśl. Poza Ronem i może Syriuszem (chociaż od
Gwiazdki nawet jego ojciec chrzestny nie mógł być bezpieczny w starciu z jego
nadpobudliwą wyobraźnią) nie było w Anglii atrakcyjnego faceta, któremu nie
poświęciłby chociaż przelotnej, pożądliwej myśli.
- Nikogo szczególnego -
odpowiedział Harry. Zaczął się odprężać i był nawet zadowolony, że ma teraz
kogoś, z kim może porozmawiać o swoim późnym dojrzewaniu seksualnym. Nagle
poczuł się głupio, że od razu nie poszedł z tym do Remusa.
- To nie takie proste,
co? Przyznaję to niechętnie, ale bycie wilkołakiem ma swoje plusy. Ja
przynajmniej wiem, kiedy inni są zainteresowani - Lupin wyszczerzył się do
chłopaka, który, z poczuciem winy, wiercił się na swoim krześle - Nie martw
się, Harry. Nie wywącham cię - Harry jęknął i oparł głowę o stół.
- Czasami zazdroszczę
mugolom - poskarżył się, wbijając wzrok w kolana. Podniósł głowę i uśmiechnął
się słabo - Przepraszam za atakowanie cię moimi feromonami.
- Nie przepraszaj.
Przyzwyczaiłem się do tego, pracując w szkole. Moje zmysły zostały przytępione
od nadmiaru bodźców. Doszło do tego, że zaklęciem zatykam sobie nos, kiedy mam
lekcje ze starszymi rocznikami. W tych salach jest tyle żądz, że wystarczy, aby
doprowadzić wilkołaka do obłędu - Remus przyjrzał się bacznie chłopcu i kącik
jego ust uniósł się nieznacznie do góry - Poza tym, ja całkiem lubię twój
zapach. Jest niesamowicie pobudzający.
Harry był wdzięczny, że
miał pustą buzię, kiedy opadła mu szczęka. Szybko ją pozbierał i rzucił
Remusowi piorunujące spojrzenie.
- Jesteś pokręcony.
Remus uniósł jedną brew
do góry i uśmiechnął się uwodzicielsko. Harry poczuł wymowne zawirowanie w
podbrzuszu a potem ukłucie strachu, kiedy zobaczył, poruszające się nozdrza
mężczyzny. Nagle przypomniał sobie, że wilkołaki mają bardzo czuły słuch i
wiedział, iż Remus słyszy jego serce, próbujące wyrwać się z piersi. Jeśli
mężczyzna nie przestanie tak na niego patrzeć, Harry był pewien, że zostanie z
niego niewiele więcej niż kałuża na dywanie.
- Słodki jesteś, kiedy
się peszysz - wymruczał Remus. Oczy Harry’ego zwęziły się i Lupin zarechotał.
- Och, już dobrze, będę
grzeczny. Ale dla twojego dobra dam ci pierwszą lekcję życia w świecie
dojrzałości seksualnej. Przestań bać się tego, że kogoś pragniesz. Nie
zastanawiaj się nad tym. Po prostu zaakceptuj, że są ludzie, na których twoje
ciało reaguje. Masz na mnie ochotę. Nie czyni to z ciebie złego człowieka -
Remus opróżnił swoją filiżankę i wstał. Uśmiechnął się z góry do Harry’ego - Chcesz
przejść się do Londynu? Mógłbym wywąchać dla ciebie potencjalnych kandydatów.
- Mogę iść. Ale zachowaj
swój nos dla siebie.
- Dobra. Wezmę tylko
szybki prysznic. Cała ta twoja nagromadzona cielesność przysporzyła mi małego
problemu - Remus zrobił pauzę, aby zobaczyć jak chłopak ponownie oblewa się
rumieńcem, po czym odwrócił się i wyszedł z kuchni.
~O-O~
Harry, dla własnego dobra, zaakceptował fakt, że
podoba mu się kochanek jego ojca chrzestnego. Udało mu się przestać rumienić,
kiedy Remus go drażnił a nawet nauczył się ripostować. Szczerość Lupina na
temat seksu na początku zaskoczyła Harry’ego. Wilkołak był przecież znany ze
swojej zwyczajnej subtelności i powściągliwości. Wyglądało jednak na to, że był
jeden temat, do którego Remus podchodził bez eufemizmów.
Zbliżał się koniec
przerwy zimowej i Harry odkrył, że z niechęcią myśli o powrocie do szkoły.
Powrót do Hogwartu oznaczał, że Remus znowu stanie się profesjonalny i chłodny
a Harry wróci do swojej skromnej, niepewnej egzystencji. Jego flirciki z
Remusem, ciągłe napięcie seksualne pomiędzy nimi, pozwoliło Harry’emu
zaakceptować swoją orientację. Te rozmowy dały mu poczucie normalności, której
pragnął. Powrót do szkoły był powrotem do przysłowiowej szafy, z której przez
otwory ogląda się kolegów chwalących się swoją dojrzałością.
- Dzień dobry, kochanie.
Gotowy na jutrzejszy powrót do szkoły?
Harry zmarszczył brwi.
Obudził się dziś w wyjątkowo kiepskim nastroju, a pytanie Remusa rozłościło go
jeszcze bardziej. Chrząknął tylko i nalał sobie filiżankę herbaty, opierając
się markotnie o szafkę.
- W porządku? - Remus
zmarszczył brwi zaniepokojony. Cały zrzędliwy nastrój Harry’ego odpłynął. Nie
mógł się gniewać, będąc obserwowanym przez te oczy. Jego cierpki humor zamienił
się w nieokreślone poczucie zawodu.
- No a ty? Nie możesz się
doczekać powrotu? - spytał wymijająco. Remus wzruszył ramionami.
- Nie przeszkadza mi to.
Lubię nauczać, jedzenie jest zdecydowanie lepsze... Tylko łóżka są zimne -
Lupin rzucił wyzwanie i uśmiechnął się dwuznacznie. Harry też się uśmiechnął i
podniósł jedną brew. I tak było każdego ranka od czasu, kiedy Potter się
wygadał. Syriusz, wychodząc rano do pracy, posyłał buziaka i uśmiech, a potem
zaczynała się batalia. Rzucona insynuacja, szelmowski uśmiech. Remus zawsze
zaczynał, a Harry lubił być prowokowany. To była ich prywatna rozgrywka;
toczyła się do czasu, gdy Black wracał do domu. Harry'emu nie przeszkadzało, że
tak często przegrywał.
- Hmm... jaka szkoda.
Może mógłbym jakoś pomóc? -wyszczerzył się.
- Tak myślisz? A jak?
- No cóż, najlepszy
sposób na zachowanie ciepła, to przytulić się do kogoś. Po tym wszystkim, co
dla mnie zrobiłeś, mógłbym przynajmniej zaoferować ci moje ciało.
Remus wstał od stołu.
- Och, Harry. Jakie to
wspaniałomyślne z twojej strony - Lupin zaczął się zbliżać, a Harry wstrzymał
oddech.
Potrafił być dowcipny i
błyskotliwy, pozostając w bezpiecznej odległości, ale kiedy mężczyzna zbliżał
się na odległość dwóch stóp, mózg chłopaka był jak sparaliżowany. Remus
zatrzymał się, kiedy ich nosy dzielił zaledwie milimetr. Harry czuł ciepło
mężczyzny i wilgotny oddech na swoich wargach. Jego przyrodzenie zadrżało,
zupełnie jakby też to poczuło.
- O, tak. Jesteś przecież
bardzo ciepły, prawda? - chłopak zdał sobie sprawę, że przestał oddychać, ale
nie mógł sobie przypomnieć, jak temu zaradzić. Remus uśmiechnął się, jego oczy
ściemniały, a ręce powędrowały do bioder Harry’ego.
Ten wreszcie odetchnął.
- Niech cię, Remus.
Dobra, wygrałeś. Znowu.
Ale tym razem mężczyzna
nie roześmiał się triumfalnie i nie odsunął się. Jego dłonie wsunęły się pod
koszulę Harry’ego - jedna oparła się na kości miednicy, druga przesunęła się po
boku chłopaka, docierając do klatki piersiowej i drażniąc wrażliwe sutki.
Poza Madam Pomfrey, nikt
nigdy nie dotykał normalnie ubranych części ciała Harry'ego. A Madam Pomfrey,
dzięki bogu, nigdy nie dotykała go w ten sposób. Harry’emu zmiękły kolana i
pochylił się do tyłu, szukając oparcia w szafce.
- Dobra, wykończysz mnie.
Albo mnie przeleć albo daj mi spokój - Harry był zaskoczony powagą, z jaką
wypowiedział te słowa. A potem zaniemówił, kiedy usta mężczyzny zmiażdżyły jego
własne, a wargi zostały rozdzielone gwałtownym językiem.
I tak zaczął się pierwszy
pocałunek Harry’ego. No, tak właściwie to drugi. Pierwszy był z jakąś
dziewczyną z Hufflepuffu na piątym roku, ale w tej chwili zrozumiał, że tamten
tak naprawdę się nie liczył. Nie mógł być porównywany z doznaniami, jakie
wywoływał drugi (teraz pierwszy) pocałunek w jego wnętrzu.
Ręka na biodrze
odciągnęła go od szafki i Harry zorientował się, że jest przyciskany do ciała
Remusa. Bolące wybrzuszenie w spodniach Harry’ego zderzyło się z równie twardym
wzniesiem w dżinsach wilkołaka i chłopak zadrżał od zbliżającej się erupcji.
Odsunął się, dysząc.
- Nie mogę... Ja zaraz...
kurwa.
Skoncentrował wzrok na
twarzy mężczyzny i wtedy go uderzyło paniczne poczucie winy. Przelizał się z
kochankiem swojego ojca chrzestnego. Boże, jak on mógł to zrobić? Jakoś nie
docierało do niego, że to nie on zaczął.
Remus starał się napotkać
wzrok Harry’ego. Ten natomiast starał się nie patrzeć na język, który obecnie
prześlizgiwał się po dolnej wardze Lupina.
- Remus...
- Harry, kocham Syriusza.
Sercem i duszą należę do niego. Ale moje ciało należy do mnie. Wyjaśniliśmy to
sobie dawno temu.
A. Dobra, w takim
razie...
Harry położył ręce na
ramionach Lupina i przysunął się, aby przykryć wargi mężczyzny swoimi.
Niespodziewanie jego biodra zaczęły samowolnie poruszać i ocierać się o
starszego mężczyznę. Rozkoszne usta odsunęły się i zaatakowały szyję Harry’ego,
przyprawiając chłopaka o dreszcze na całym ciele. Dodając do tego ręce
poruszające się z zapałem pod jego koszulą i dotykające wrażliwych miejsc, o
których istnieniu chłopak nie miał pojęcia oraz kołyszące się biodra, z
premedytacją ocierające się o jego erekcję, Harry zatracił się.
W swoich spodniach.
- Przepraszam - wysapał,
kiedy tylko odzyskał zdolność mówienia. Oparł się czołem o ramię Remusa.
Tymczasem usta mężczyzny
kontynuowały torturowanie jego szyi, docierając do płatka ucha i przygryzając
go lekko.
- Było ci dobrze? -
wyszeptał Remus.
- Y-hym... - wyjęczał
Harry.
- To dlaczego
przepraszasz? - Lupin zaciągnął się głęboko i zamruczał - Boże, ale zajebiście
pachniesz.
To mało znany fakt, że
słowo „zajebiście” wyszeptane tak blisko ucha przez skandalicznie seksownego
wilkołaka, działa jak zaklęcie pobudzające na zaspane organy. Harry byłby
zadowolony, odkrywając ten fakt, ale jego uwaga została rozproszona, kiedy
mężczyzna nagle opadł na kolana, pociągając ze sobą spodnie i bokserki
chłopaka, z taką szybkości i precyzją, że Harry nie mógł być pewny, czy nie
użył magii. Nie miał czasu się nad tym zastanowić, gdyż jego myśli rozmyły się,
kiedy poczuł wprawny język, zlizujący łapczywie z niego nasienie. Delikatne
ręce zaczęły usadzać go na podłodze, za co był im wdzięczny, ponieważ nie był
pewny, czy jego nogi wciąż były w stanie go utrzymać. Zanim zdał sobie sprawę z
tego, co się stało, był wolny od wszelkiego ubrania, które służyło teraz za
prowizoryczne posłanie na kuchennej podłodze.
- Jesteś piękny - Remus
westchnął, rozkoszując się przez chwilę widokiem nagiego, młodego mężczyzny
rozciągniętego przed nim. Ściągnął swój sweter, odsłaniając chudą, owłosioną
klatkę piersiową. Harry sapnął na ten widok, przepełniało go podniecające
oczekiwanie. Lupin dalej powoli się rozbierał a chłopak obserwował go szeroko
otwartymi oczyma, cały w nerwach. Miał ochotę dotknąć mężczyzny, ale nie był
pewien, od czego zacząć. Minęła cała wieczność, zanim nagie ciało wyciągnęło
się koło niego. Męskość Remusa wbijała się Harry’emu w biodro, a jego ręce
poznawały ciało chłopaka. Harry zadrżał i oblał się rumieńcem, czując nagły
przypływ zażenowania.
- Nie wiem, co mam robić
- wyszeptał z nieśmiałym uśmiechem. Lupin zachichotał i pochylił się, aby go
pocałować.
- Póki co będziesz leżeć
bez ruchu i pozwolisz mi robić to, co chciałem ci zrobić przez ostatnich kilka
tygodni - Remus zaczął ssać dolną wargę Harry’ego, muskając ją delikatnie
zębami - A kiedy już posmakuję każdego kawałka twojego ciała - polizał jego
górną wargę - wtedy pokaże ci, jak się z tym postępuje - otarł się biodrami o
Harry’ego. Temu głos zamarł w gardle. Nagle poczuł nowy zapał do nauki.
Oczywiście bycie obiektem
badań okazało się nie być takie złe. Po tym, jak Remus poświęcił chwilę, by
upewnić się, że całe usta Harry’ego zostały dokładnie zbadane, poprzez ssanie i
pocałunki dotarł do jego gardła i zaczął uwalniać uwięzione w nim jęki.
Niespokojne dłonie gładziły wolne ciało na piersi Harry’ego dostarczając
czarnowłosemu więcej przyjemności. Harry, pomimo jęków, odkrył, że niektóre
części ciała reagują bez udziału mózgu. Na przykład, jego penis wzdrygał się i
podskakiwał radośnie z każdym ugryzieniem i muśnięciem wprawnego języka, który
przesuwał się wzdłuż niezbadanego ciała. Także jego ręce wydawały się mieć coś
w rodzaju automatycznego pilota, który kierował nimi, kiedy mózg Harry’ego
przestał nadawać spójne sygnały. Dłonie przesunęły się na plecy Remusa i
rozpoczęły samowolną wędrówkę.
Remus podniósł głowę i
uśmiechnął się figlarnie.
- Wydawało mi się, że
mówiłem, żebyś się nie ruszał - wilkołak usiadł okrakiem na brzuchu Harry’ego,
złapał jego krnąbrne ręce za nadgarstki i ułożył je jedna na drugiej pod głową
chłopaka. Pochylił się nad uchem Harry’ego i powiedział cichym głosem:
- Profesor Snape ma co do
ciebie rację. Jesteś nieposłuszny - jego ponowne zbliżenie zaowocowało miękkim
uszczypnięciem w szyję - Będziesz leżeć spokojnie, panie Potter - rozkazał
Remus, znakomicie naśladując głos Mistrza Eliksirów, a Harry’ego zaniepokoiło,
że wydał mu się aż tak seksowny. Patrząc chłopcu prosto w oczy, Remus wymruczał
„Nie waż się poruszyć” po czym przesunął językiem po dolnej wardze Harry’ego.
Jeśli ktoś powiedziałby
mu wczoraj, że nerwy w pachach są połączone bezpośrednio z przyrodzeniem, Harry
najprawdopodobniej roześmiałby się z niedowierzaniem. Ale kiedy Remus,
prześlizgując się po jego ciele, zanurzył nos w tym nietypowym miejscu, Harry
odczuł to swoją erekcją. Prawdę mówiąc, pomimo tego co Harry nauczył się o
ogólnej anatomii i centralnym ośrodku nerwowym człowieka, chłopak był
przekonany, że każdy nerw w jego ciele jest w ten czy inny sposób połączony z
tym właśnie miejscem, któremu badający jego ciało mężczyzna poświęcał najmniej
uwagi. Harry złapał pełne garści swoich włosów, starając się uniemożliwić rękom
ulżenie sobie.
Remus przesunął się
wzdłuż mostka Harry’ego i kiedy chłopak poczuł usta, zaciskające się na jego
sutku jednocześnie z męskością mężczyzny, szturchającą jego jądra, jego ciało
szarpnęło się gwałtownie, niezdecydowane jak powinno się zachować. Zamiast tego
zaczął się trząść. Kto by pomyślał, że bycie bezlitośnie szarpanym i gryzionym
w sutki może być takie przyjemne? Remusa czasem ponosi. Słowa Syriusza
zawierały obietnicę, na której spełnienie ciało Harry’ego nie mogło się
doczekać.
Pozostawanie w bezruchu
stawało się coraz trudniejsze a każdy niewykonany ruch znajdował ujście w
dźwięku aż w końcu chłopak nieustannie jęczał. Jęki przeszły w skowyt, kiedy
Remus zszedł jeszcze niżej, obiecująco ocierając się o erekcję Harry’ego,
jednak omijając ją, aby zająć się stopami chłopca. Ssał palce, gryzł pięty,
całował kostki. Wilkołak był na dobrej drodze wypełnienia obietnicy
posmakowania każdego kawałka jego ciała.
Kiedy delikatne ręce
prześlizgnęły się po wewnętrznej stronie ud, Harry wstrzymał oddech, błagając
po cichu o dotyk - tak, właśnie tam! Palce przesunęły się po całej długości
jego penisa a język podążył ścieżką pozostawioną przez dłonie na udach. Harry
doszedłby po raz drugi, gdy usta Remusa pochłonęły jego jądra, ale perfekcyjny
uścisk przy podstawie członka z powodzeniem zatamował dopływ wszelkich płynów.
Zamiast tego z gardła Harry’ego wydobył się jęk.
- Dobry boże, Remus,
zabijesz mnie - umrze szczęśliwy.
Chichot Remusa zawibrował
niebezpiecznie koło jąder Harry’ego i chłopak powrócił do nonsensownego
skomlenia.
- Odwróć się - rozkazał
wilkołak. Harry zachował się jak posłuszny szczeniak. Z podciągniętymi pod
siebie nogami i podbródkiem opartym na dłoniach, drżał z oczekiwania. Poczuł
ciepłe ciało pochylające się nad nim i męskość Remusa prześlizgującą się po
szczelinie na jego tyłku. Ciepły oddech owionął tył szyi chłopaka.
- Ja pierdolę, jesteś
taki podniecający w tym stanie. Niczego bardziej nie pragnę niż wziąć cię w tej
chwili. Zagrzebać się w tym twoim ciasnym, gorącym tyłeczku i sprawić, żebyś
krzyczał - Harry jęknął i, w zapraszającym geście, naparł sobą na erekcję
Remusa. Kiedy ten się odsunął, Harry pomyślał, że chyba popłacze się ze
zniecierpliwienia.
- Nie, Harry. To nie jest
dla mnie - jeden palec złośliwie musnął odbyt Harry’ego - Jakiś inny szczęśliwy
sukinsyn dostąpi zaszczytu wyleczenia cię z twojego obecnego stanu.
Harry mógłby się kłócić,
że Remus ma wszelkie prawo być tym szczęśliwym sukinsynem, ale słowa go
zawiodły, kiedy miejsce palca zajął język, posuwający się koło jego wejścia w
bardzo wolnym tempie. Jedna ręka gładziła jego wygięty kręgosłup a druga
zakradła się między nogi i zaczęła drażnić jego penisa. Harry zamruczał od tej
boleśnie przyjemnej napaści a usta stały się bardziej wymagające, ręka zaczęła
poruszać się szybciej a rozczapierzone palce zjechały w dół pleców. Harry był
pewien, że zabrały ze sobą jakąś jego część, ale ból harmonizował tak się
idealnie z zalewającymi go falami przyjemności, że nawet nie przyszło mu na
myśl narzekać. I kiedy zbliżało się crescendo, wszystko ustało.
Harry poczuł się jakby
chmura, na której się unosił, nagle i grubiańsko rozpłynęła się pod nim a on
sam spadł w rzeczywistość z głuchym łupnięciem, rozgarniając wiatr pod sobą.
Niespodziewanie Remus odwrócił go na plecy i zatopił członka Harry’ego w swoich
ustach, wysyłając miotającego się chłopaka z powrotem na jego chmurkę. Ręka i
usta pracowały w jedności, poruszając się i ssąc. Rozjuszony i zaskakująco
biegły język poruszał się w górę i w dół męskości Harry’ego, zataczając kręgi
dookoła wrażliwej główki i nurkując z powrotem w dół by podrażnić jego spodnią
stronę. Kiedy troskliwy palec nacisnął na wejście Harry’ego, chłopak krzyknął a
jego ręce wyswobodziły się z uścisku by zatopić się we włosach Remusa. Ten
zaczął ssać mocniej a Harry doszedł nagle, brutalnie i z krzykiem. Czuł jak
Remus przełyka jego spermę, wysysając go do sucha. Ciałem Harry’ego wstrząsnęły
spazmy i niekontrolowane drgawki aż w końcu zwiotczał.
Harry był pewien, że już
nigdy nie będzie w stanie się poruszyć. Przeżył horror Voldemorta tylko po to,
by zostać słodko zniszczonym przez Remusa Lupina. Nie żeby narzekał.
Jego usta przynajmniej
były żywe i, ku zdziwieniu Harry’ego, zareagowały chciwie na język, który
wtargnął przez wargi, zlizując całą pozostałość swojego nasienia. Chłopak był
zdumiony, jak bardzo sprawiało mu przyjemność smakowanie siebie w ustach
drugiego mężczyzny. Remus przerwał pocałunek a Harry leżał bez tchu.
- W porządku?
Harry nie potrafił
powiedzieć nic innego poza „Dziękuję”. Zawsze był przecież kulturalnym
chłopcem.
- Cała przyjemność po
mojej stronie - szepnął Remus.
- Hm. Jeszcze nie - Harry
uśmiechnął się głupio a Remus zachichotał.
- Chętny do nauki. To mi
się podoba - Remus pochwalająco otarł się o brzuch Harry’ego - Ale nie dzisiaj.
Zdusił protesty Harry’ego
pocałunkiem i zniżył się, by położyć się obok niego na podłodze. Harry usiadł i
obrócił się, by spojrzeć na swojego... cóż, nauczyciela.
- Remus...
- Mamy całe życie, żeby
uzupełnić twoją edukację - Remus uśmiechnął się krzywo, a Harry zmarszczył
gniewnie brwi.
- Przecież jutro wracamy.
To nasz ostatni dzień.
Remus roześmiał się i
podniósł się do klęczek zwrócony w stronę chłopca. Pochylił się i pocałował go
w policzek.
- Och, więc uważasz, że
pozwolę ci się opuścić w nauce podczas pobytu w szkole? Nonsens, panie Potter.
Hogwart będzie idealnym miejscem na kontynuowanie pana nauki - Remus złapał i
ścisnął rękę Harry’ego zanim poprowadził ją do własnego przyrodzenia. Otoczył
swoją dłonią jego dłoń.
- Ale póki co, pozwolę,
żebyś mi pomógł.
Harry usiadł naprzeciwko
mężczyzny z rozłożonymi nogami tak, że Remus uklęknął pomiędzy nimi. Chłopak z
ochotą pozwolił, by jego ręka była prowadzona wzdłuż trzonu Lupina, podczas gdy
jego druga dłoń z wahaniem podążyła ku jądrom wilkołaka. Remus westchnął i
odrzucił głowę do tyłu zwiększając tempo. Harry spojrzał w górę na twarz
mężczyzny i uśmiechnął się. Pamiętając wyraźną przyjemność, jaką dała mu ta
czynność, chłopak przesunął dłonią od jąder do wejścia Remusa. Ten zamruczał i
Harry zwiększył nacisk dostosowując się do rytmu, z jakim gładził penisa
Lupina.
- Kurwa, Harry... szybko
się uczysz - wydyszał Remus i znowu jęknął.
Harry uniósł do góry
jedną brew i z kolejnym sugestywnym ruchem pochylił głowę i zlizał pierwsze
kropelki pojawiające się na członku wilkołaka. „O żesz kurwa” było pochwałą,
którą usłyszał. Czując się bardzo zadowolonym z siebie, dodał do czynności
swoje usta, owijając je wokół nabrzmiałej, czerwonej główki przyrodzenia Remusa
i zaczął oblizywać ją dookoła. W nagłym przypływie inspiracji zaczął ssać.
- Oh kurwa, ja zaraz...
aach... - wyjęczał Lupin. Ręka zacisnęła się mocniej a Harry pochylił się niżej
pochłaniając cały wytryskający płyn. Remus zachłysnął się powietrzem, podczas
gdy chłopak wylizywał go do czysta.
Harry uniósł głowę i
spojrzał na mężczyznę, który z góry przyglądał się jego pracy. Uśmiechnął się.
Remus przesunął się, aby zlizać trochę siebie z różowych, mokrych ust chłopaka.
- Jakbyś miał to we krwi
- powiedział w końcu - Później będę musiał cię ukarać za nieposłuszeństwo.
Niecierpliwy dzieciaku.
Harry uśmiechnął się pod
nosem.
- Nie mogę się doczekać.
~O-O~
Cztery miesiące
później...
- Remus, proszę.
- Nie.
- Ale ja tego potrzebuję
- zaskomlał Harry nacierając biodrami na mężczyznę, klęczącego za nim, w celu
udowodnienia swoich racji. Remus roześmiał się i jedną ręką unieruchomił
Harry’ego.
- Kochany, nadejdzie taki
moment, kiedy zrozumiesz, dlaczego to nie mogę być ja. Natomiast zaraz
następnego dnia wezmę cię tak, że nie będziesz mógł chodzić przez tydzień. Ale
nie będę twoim pierwszym.
- Czyli że jeśli pójdę do
pokoju wspólnego i każę przelecieć się Seamusowi to mogę później tu wrócić
żebyś zrobił to jak należy?
- W zasadzie mógłbyś. Ale
radziłbym ci znaleźć sobie kogoś wolnego. Kogoś, z kim mógłbyś spędzić całą
noc. Kogoś starszego, kto będzie wiedział, jak się tobą zająć.
- Ta, jasne. Tylko gdzie
ja do diabła kogoś takiego znajdę? - zapytał kwaśno Harry.
- Sam cię znajdzie -
pocieszył go Remus i pocałował chłopaka w ramię. - I wtedy będziesz mógł go
uwieść tymi grzesznymi ustami. A on zakocha się w tobie bez pamięci i nawet na
mnie nie spojrzysz.
Harry westchnął sennie i
przysunął się bliżej do ciepłego ciała.
- Wątpię. Będę
potrzebował cię ze mną, żebyś mówił mi, co mam robić.
Remus zaśmiał się cicho.
- Zaprosimy Syriusza i
zrobimy przyjęcie - powiedział.
I dokładnie tak się stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz