poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział X Severus Snape



W pokoju oświetlonym zaledwie jedną świeczką na fotelu w czarnych szatach z grubą książką w ręku siedział starszy mężczyzna. Jego dom był ukryty z dala od miejsc zamieszkanych, dlatego też miał zawsze spokój i ciszę, której z pewnością mogły mu pozazdrościć ludzie z miast.
***
Wśród mrocznego lasu, przy bagnach, we mgle zmierzała tam druga osoba. Jej blond włosy rozwiane na wietrze, szaro-błękitne oczy i arystokrackie zachowanie z pewnością nie pasowały do miejsca przez które musiał przejść aby dojść do swego celu.
Wśród mgły zarysowała się figura owego starego domu. Blondyn przyspieszył. Nocną ciszę przerwało pukanie do drzwi.
***
Siedzący na kanapie mężczyzna, nie oczekiwał żadnego wizytora, lecz dobrze wiedział kto to był - niewiele osób przychodziło do niego, a tym mniej przyszłoby o takiej porze.
- Wejdź, Lucjuszu.
Drzwi powoli uchyliły się i do pokoju wszedł owy gość. Czarnowłosy mężczyzna o węgielnych oczach, wyglądający na wiek około pięćdziesięciu lat wstał przywitać swego przyjaciela.
- Witam cię, Severusie. Jak widzę, starzejesz się. Coś cię martwi?
- Witaj, Lucjuszu. Nie mówisz się o mnie martwić.
- Doprawdy. - Blondyn pokręcił głową. - Severus, co ja będę robił jak cię stracę?
- Będziesz dziękować Bogu, że skończysz tracić pieniądze.
- Eh, ile razy mam ci mówić, że tobie mogę pożyczać tak dużo pieniędzy jak chcesz. Nie musisz mi ich zwracać...
- 32 175 galeonów. Tyle jestem ci już winny, a ty nie pozwalasz mi ich oddać...
- Wyrzuć ten durny notes. - ton blondyna brzmiał trochę groźnie - Jesteś chyba jedyną osobą na całym świecie, która notuje swoje długi. Gdyby nie to, już dawno bym zapomniał, że ci nawet coś pożyczyłem.
- Ale, Lucjuszu...
- Severus, Severus, Severus... Nie ma potrzeby abyś mi zwrócił cokolwiek, dopóki jesteśmy przyjaciółmi. Ale jak się nie zamkniesz na ten temat, to jeszcze dziś zostawiesz moim wrogiem i będziesz musiał mi to spłacić do końca tego tygodnia. Co wybierasz?
Blondyn usiadł na najbliższym fotelu. Węgielnooki zmienił temat.
- Herbaty czy kawy?
- Może kompocik malinowy? - zażartował szaro-błękitnooki.
- Nie mam. - odpowiedział z naciskiem, jakby tłumaczył coś małemu dziecku.
- Wino. - skończył swoje żarty drugi mężczyzna.
Severus podniósł klapę w kącie pokoju i ze spiżarni przyniósł jedno z win.
- Nie tak wytworne jak u ciebie Lucjuszu, ale mam nadzieję, że będzie smakowało.
- Mmm... - wymruczał szaro-błękitnooki próbując napój. - bardzo dobre.
- Dziękuję, a teraz przechodząc do sprawy...
- Cóż, od czego by zacząć...
- Czy to coś związanego z Czarnym Panem?
Lucjusz posłał mu spojrzenie "Tak, a co ty o tym wiesz?"
- Wiele śmierciożerców rozmawia o tym ostatnio. Większość z nich nie wierzy, że Potter mógł się w nim zakochać...
- Ty i ja też w to nie wierzymy.
- Dokładnie i nie sądzę, aby Czarny Pan także w to uwierzył. Musiało stać się jeszcze coś o czym nie wiemy, a co sprawiło, że Czarny Pan mu uwierzył albo to wszystko co robi Czarny Pan jest o czymś całkiem innym.
- Bella uważa, że tak naprawdę to Czarny Pan wykorzystuje go do czegoś.
- Możliwe, a co na to twój syn? Czarny Pan przydzielił go przecież...
- To ściśle tajne, nie może mi nic powiedzieć, nawet trochę.
- Ale jego zachowanie, powinno o czymś mówić...
- To jest jeszcze bardziej dziwne.
Severus zmarszczył brwi na nietypową odpowiedź swego przyjaciela.
- Wczoraj wrócił do domu w stanie szoku. Bredził coś o tym, że Potter zwariował i świat się wali.
- A mówił coś o Czarnym Panu, w końcu nie pokazywał się już od kilku dni. To nie w jego stylu.
- Owszem, Severusie, wykorzystałem jego stan i szybko się zapytałem...
- I powiedział:...
- "Czarny Pan uwięziony. Harry chce być Czarną Panią. Czarny pan zakochany. Harry uczy się czarnej magii." Potem Draco ocknął się i pędem poleciał do swojego pokoju. Jak go spytałem wieczorem to oznajmił, że musiało mi się coś przesłyszeć.
- Czarny Pan uwięziony. Potter chce być Czarną Panią... - powtórzył czarnowłosy upewniając się przy tym czy aby dobrze usłyszał, gdyż brzmiało to jakby rzeczywiście świat się zaczął walić.
- Tak powiedział. Nie uważasz, Severusie, że przydałaby się nam mała wycieczka do willi Czarnego Pana.
Węgielnooki wyglądał bardziej zdecydowanie niż zwykle.
- Sądzę, że powinniśmy udać się teraz. - odparł.
- Popieram.
***
Lucjusz stał przed budynkiem willi. Według planu mieli wejść tam z dwóch różnych stron. Zrobił krok w przód i nim się zdążył obrócił uderzył w niego czar. Zemdlał.
***
Severus ostrożnie wszedł do środka. Poruszał się cicho niczym kot czy nawet duch. Nie było szansy, żeby ktoś go usłyszał. Powoli skierował się w kierunku komnaty Czarnego Pana, jako jeden z niewielu śmierciożerców został tam zaproszony parę razy i dobrze znał drogę.
Skręcił w prawo i stanął przed dużymi drewnianymi drzwiami na metalowych zawiasach. Zapukał trzy razy. Nie usłyszał żadnej odpowiedzi, więc ostrożnie nacisnął klamkę. Drzwi otworzyły się lekko skrzypiąc.
W pierwszym momencie zaczął się zastanawiać, czy aby nie pomylił drogi. Komnata w której się znajdował nie przypominała tej do której został kiedyś zapraszony ani trochę. Miał zamiar się wycofać, gdy doszły go odgłosy kroków. Jak najciszej zamknął drzwi i rzucił na siebie czar kameleona, stając przy okazji w boku, tak aby raczej nikt się na niego nie natknął.
Drzwi otworzyły się i wszedł przez nie zielonooki brunet, którego mistrz eliksirów nie mógł skojarzyć, lecz miał wrażenie, że już gdzieś widział. Za nim wszedł Draco Malfoy z miną jakby kazano mu tańczyk na butach o wysokich szpilkach bez żadnych ciuchów w centrum miasta.
- Draco, zgadnij!
Blondyn zamrugał oczami.
- Twój tata.
- Co?
- Próbował wejść.
- Gdzie?
- Na teren willi.
- Kiedy?
- Przed chwilą, jak trenowałem crucio na pająkach w lesie.
- Co zrobiłeś?
- Ogłuszyłem. Leży w głównym salonie. Zabierz go do domu.
Niebieskooki wyszedł z pochyloną głową, a do Severusa dotarły dwie wiadomości: Lucjusz został złapany, natomiast osoba, która przed nim stoi to Harry Potter, który raczej go nie przypomina.
Młody chłopak obrócił się na pięcie i zaczął rozglądać dokoła.
- Wyłaź! - rozkazał. - I tak wiem, że tu jesteś.
Severus przyjrzał mu się uważnie. Brunet rzeczywiście wyglądał jakby wiedział, że ktoś jest w komnacie, ale nie zabardzo wiedział gdzie. Uniósł różdżkę i rzucił w chłopaka czarem niewerbalnym, który jakimś cudem go uniknął. Po czym wyjął swoją różdżkę i wycelował nią w miejsce z którego doszedł promień. W tym momencie czarnowłosy mężczyzna wycofał działanie czaru kameleona i Harry zobaczył swego przeciwnika.
- Snape... - wyszeptał nieświadom swych słów.
- Zgadza się, panie Potter, czy może wolisz Czarna Pani?



1 komentarz:

  1. aaaaaaaaaaaaaaa.... Malfoy bredziiiiii aaaaaaaaaaa ratunku!!!!!!!! To takie niespotykane...

    OdpowiedzUsuń