Po całym ślubie, a następnie weselu,
gdzie wszyscy śmierciożercy dowiedzieli się o tożsamości małżonki swego Pana,
oboje udali się do dużej komnaty z ogromnym łożem.
Wtedy to kruczowłosy wskazał różdżką na
Harrego i cicho powiedział - Finite Incantatem.
Cisza. Blask. A po chwili...
- Jak mogłeś - odezwał się wściekły i
jednocześnie pełen bólu głos bruneta. - Jak mogłeś mi to zrobić?!
Vold nic nie odpowiedział, jedynie
wziął w swe ręce twarz młodzieńca, po której teraz płynęły łzy upokorzenia i
pocałował go delikatnie. Chłopak zamknął oczy. Może jego mąż był sadystą i
wariatem, ale trzeba było przyznać, że całować umiał. Rozchylił szerzej swoje
wargi. Wiedział, że przegrał. Nie było powodu, by dłużej walczył. Obecnie był w
zamku Czarnego Pana, ubrany w jakąś suknię i po ślubie.
Właśnie! Jest po ślubie! Po ślubie z Lordem Voldemortem, więc co mu jeszcze zostało?!
Właśnie! Jest po ślubie! Po ślubie z Lordem Voldemortem, więc co mu jeszcze zostało?!
- Dziewiczość. - powiedział jakiś cichy
głosić z tyłu jego głowy.
- Zgadza się. - przyznał mu rację
Harry.
Została mu jeszcze dziewiczość - tak
ważna rzecz. Tej rzeczy na pewno nie odda tak łatwo. Z całej siły odepchnął od
siebie drugą osobę, która skrytykowała to kąśliwie z nutą rozbawienia w głosie:
- Już po rozpaczy?
- Nie byłem w żadnej rozpaczy? -
odpowiedział hardo chłopak.
- Doprawdy? A te łezki? - przejechał
palcem po jeszcze mokrym policzku zielonookiego.
- To przez ciebie! - odparł - Przez to
jak mnie upokorzyłeś, draniu! - nie mógł się powstrzymać, by nie dodać
ostatniego słowa.
- Przed czym tak się bronisz?
Harry przełknął ślinę, krwistooki
trafił w czuły punkt.
- Boisz się nocy poślubnej? - dalej
pytał przyglądając się mu.
- Nie miałem pierwszego razu. - wyrwało
się młodzieńcowi.
- Oh, miałeś. - powiedział ponętnie
mężczyzna, a na twarzy zielonookiego pojawił się wyraz przerażenia.
- Co?! - wyksztusił chłopak.
- Miałeś, mój króliczku. Ze mną.
Harry usiadł na łóżku, z trudem mógł
złapać powietrze. A więc nic mu nie zostało. Nic.
Vold podszedł do niego. Popchnął go
lekko na łóżko. Po czym zaczął go rozbierać. Powoli. Namiętnie. W końcu
zielonooki się nie opierał.
Znikąd nacisnął palcem jego sutka.
Chłopak nabrał gwałtownie powietrza.
Czerwonooki zaczął bawić się przy
wcześniej wspomnianym miejscu, ku jego radości młody brunet wzdychał i wydawał
odgłosy wyraźnie zapraszające starszego mężczyznę do kontynuowania, który z
wielką przyjemnością wykonywał to dobierając się do coraz bardziej ciekawych
miejsc.
Harry nie mógł uwierzyć, że mu tak
dobrze. Dobrze? Dobrze - to mało powiedziane, on czuł się wspaniale! Vold
pieścił ustami i jedną ręką jego sutki, szyję, ręce (zwłaszcza zgjęcia i
dłonie), brzuch, a nawet pod pachami, gdy w tym czasie drugą ręką rozpinał mu
spodnie.
Nie minęło dużo czasu, a cały ubiór
Harrego łącznie z bielizną leżał na ziemi, gdy on sam był poddawany
najróżniejszym pieszczotą. Kruczowłosy na chwilę przestał i przyjrzał się
twarzy chłopaka. Była taka słodko-zdziwiona z powodu przerwania wcześniejszych
przyjemności.
- Podoba ci się? - spytał go
krwistooki.
Brunet nie odpowiedział, tylko odwrócił
wzrok rumienąc się jak dojrzała wisienka.
- Zdaje mi się, że bardzo ci się
podobało.
- Wcale nie. - zaprzeczył zielonooki
wciąż rumieniąc się.
- Wiesz, w takim przypadku nawet nie
muszę używać legilimencji, gdyż twoje ciało mówi za ciebie. - przejechał palcem
po stwardniałej męskości młodego chłopaka, który pisnął, po czym zatkał sobie
usta ręką.
Voldemort spojrzał na niego z
zainteresowaniem.
- Po pierwsze, to zabierz te rączki od
swej buzi i pozwól ponieść się emocjom - delikatnie wziął dłonie Harrego i
odsunął je na bok - a po drugie nie wiedziałem, że umiesz piszczeć. - Brunet
zarumienił się teraz jak bardzo dojrzała czereśnia, co nie bardzo pasowała do
zielonego koloru jego oczu.
Voldemort uśmiechnął się i pocałował
chłopaka w policzek, po czym wyszeptał do ucha:
- Jeśli przyznasz, że ci się TO podoba.
To powiem ci "prawdę".
- Jaką "prawdę"? - zaciekawił
się Harry.
- "Prawdę" o bardzo ważnej
sprawie.
- O tym dlaczego mnie tu więzisz?
Krwistooki nic na to nie odpowiedział
tylko patrzył w zielone oczy młodszego chłopaka.
- Jeśli powiem, że mi się TO podoba, to
wcale nie znaczy, że tak jest naprawdę.
Kruczowłosy nadal nic nie mówił.
- Powiem to tylko dlatego, że chcę znać
twoje prawdziwe zamiary. Nic więcej.
Czarny Pan wciąż nie reagował.
- To co robiłeś nie sprawia mi ani
trochę przyjemności...
Lord Voldemort uśmiechnął się.
- ...Ale, zgoda. Powiem to:
"Przyznaję, że mi się podoba" - wyrecytował, po czym dodał od siebie
- ale tak naprawdę to wcale mi się nie...
- Dziś jest twój pierwszy raz. -
wyszeptał jego mąż.
- ...nie podoba to. Ani trochę... co?
- Dziś jest twój pierwszy raz.
- Pierwszy raz? Przecież powiedziałeś,
że zabrałeś mi dziewiczość... - Harry zachłysnął się powietrzem robiąc przy tym
duże oczy. - KŁAMAŁEŚ?!
Kruczowłosy uśmiechnął się triumfująco.
- Dlaczego? - wydusił z siebie
zielonooki po tym jak zdołał złapać oddech.
- Jeśli wyrywałbyś się, musiałbym użyć
siły, aby cię uspokoić. Wtedy twoja delikatna i piękna cera uległaby
uszkodzeniu od sznurów, łańcuchów albo innych sposobów przytrzymania cię w
miejscu.
- I tak ci się nie uda. Jeszcze mi nic
nie zrobiłeś i ci nawet nie pozwolę.
- Nic nie zrobiłem? Wręcz przeciwnie,
słonko. Wyraźnie zaznaczyłem, że należysz do mnie, CAŁY. - po czym wskazał
chłopakowi dziesiątki malinek na jego ciele.
- I co z tego? Zmyję je. - odparł
pewnie brunet.
Voldemort zaśmiał się.
- Z czego się śmiejesz?
- Twój brak informacji na temat spraw
erotycznych jest słodziuśki.
- Co masz na myśli?
- Nic. Idę spać. - po czym przekręcił
się na drugi bok. - Ty też nie siedź długo.
- A gdzie miałbym spać? - spytał Harry
wyraźnie nie akceptując mężczyzny obok.
- Gdzie chcesz. - odparł kruczowłosy. -
Ale najbardziej chciałbym cię przy sobie.
- Chciałbyś. - było ostatnim słowem
jakie powiedział, po czym zabrał jedną poduszkę z łóżka i położyć się na
dywanie. Niedługo potem usnął.
No bo nie to jak spać na dywanie.... i taaaaaaaaak... malinki da sie zmyć :D
OdpowiedzUsuń