poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział V Noc poślubna



Po całym ślubie, a następnie weselu, gdzie wszyscy śmierciożercy dowiedzieli się o tożsamości małżonki swego Pana, oboje udali się do dużej komnaty z ogromnym łożem.
Wtedy to kruczowłosy wskazał różdżką na Harrego i cicho powiedział - Finite Incantatem.
Cisza. Blask. A po chwili...
- Jak mogłeś - odezwał się wściekły i jednocześnie pełen bólu głos bruneta. - Jak mogłeś mi to zrobić?!
Vold nic nie odpowiedział, jedynie wziął w swe ręce twarz młodzieńca, po której teraz płynęły łzy upokorzenia i pocałował go delikatnie. Chłopak zamknął oczy. Może jego mąż był sadystą i wariatem, ale trzeba było przyznać, że całować umiał. Rozchylił szerzej swoje wargi. Wiedział, że przegrał. Nie było powodu, by dłużej walczył. Obecnie był w zamku Czarnego Pana, ubrany w jakąś suknię i po ślubie.
Właśnie! Jest po ślubie! Po ślubie z Lordem Voldemortem, więc co mu jeszcze zostało?!
- Dziewiczość. - powiedział jakiś cichy głosić z tyłu jego głowy.
- Zgadza się. - przyznał mu rację Harry.
Została mu jeszcze dziewiczość - tak ważna rzecz. Tej rzeczy na pewno nie odda tak łatwo. Z całej siły odepchnął od siebie drugą osobę, która skrytykowała to kąśliwie z nutą rozbawienia w głosie:
- Już po rozpaczy?
- Nie byłem w żadnej rozpaczy? - odpowiedział hardo chłopak.
- Doprawdy? A te łezki? - przejechał palcem po jeszcze mokrym policzku zielonookiego.
- To przez ciebie! - odparł - Przez to jak mnie upokorzyłeś, draniu! - nie mógł się powstrzymać, by nie dodać ostatniego słowa.
- Przed czym tak się bronisz?
Harry przełknął ślinę, krwistooki trafił w czuły punkt.
- Boisz się nocy poślubnej? - dalej pytał przyglądając się mu.
- Nie miałem pierwszego razu. - wyrwało się młodzieńcowi.
- Oh, miałeś. - powiedział ponętnie mężczyzna, a na twarzy zielonookiego pojawił się wyraz przerażenia.
- Co?! - wyksztusił chłopak.
- Miałeś, mój króliczku. Ze mną.
Harry usiadł na łóżku, z trudem mógł złapać powietrze. A więc nic mu nie zostało. Nic.
Vold podszedł do niego. Popchnął go lekko na łóżko. Po czym zaczął go rozbierać. Powoli. Namiętnie. W końcu zielonooki się nie opierał.
Znikąd nacisnął palcem jego sutka. Chłopak nabrał gwałtownie powietrza.
Czerwonooki zaczął bawić się przy wcześniej wspomnianym miejscu, ku jego radości młody brunet wzdychał i wydawał odgłosy wyraźnie zapraszające starszego mężczyznę do kontynuowania, który z wielką przyjemnością wykonywał to dobierając się do coraz bardziej ciekawych miejsc.
Harry nie mógł uwierzyć, że mu tak dobrze. Dobrze? Dobrze - to mało powiedziane, on czuł się wspaniale! Vold pieścił ustami i jedną ręką jego sutki, szyję, ręce (zwłaszcza zgjęcia i dłonie), brzuch, a nawet pod pachami, gdy w tym czasie drugą ręką rozpinał mu spodnie.
Nie minęło dużo czasu, a cały ubiór Harrego łącznie z bielizną leżał na ziemi, gdy on sam był poddawany najróżniejszym pieszczotą. Kruczowłosy na chwilę przestał i przyjrzał się twarzy chłopaka. Była taka słodko-zdziwiona z powodu przerwania wcześniejszych przyjemności.
- Podoba ci się? - spytał go krwistooki.
Brunet nie odpowiedział, tylko odwrócił wzrok rumienąc się jak dojrzała wisienka.
- Zdaje mi się, że bardzo ci się podobało.
- Wcale nie. - zaprzeczył zielonooki wciąż rumieniąc się.
- Wiesz, w takim przypadku nawet nie muszę używać legilimencji, gdyż twoje ciało mówi za ciebie. - przejechał palcem po stwardniałej męskości młodego chłopaka, który pisnął, po czym zatkał sobie usta ręką.
Voldemort spojrzał na niego z zainteresowaniem.
- Po pierwsze, to zabierz te rączki od swej buzi i pozwól ponieść się emocjom - delikatnie wziął dłonie Harrego i odsunął je na bok - a po drugie nie wiedziałem, że umiesz piszczeć. - Brunet zarumienił się teraz jak bardzo dojrzała czereśnia, co nie bardzo pasowała do zielonego koloru jego oczu.
Voldemort uśmiechnął się i pocałował chłopaka w policzek, po czym wyszeptał do ucha:
- Jeśli przyznasz, że ci się TO podoba. To powiem ci "prawdę".
- Jaką "prawdę"? - zaciekawił się Harry.
- "Prawdę" o bardzo ważnej sprawie.
- O tym dlaczego mnie tu więzisz?
Krwistooki nic na to nie odpowiedział tylko patrzył w zielone oczy młodszego chłopaka.
- Jeśli powiem, że mi się TO podoba, to wcale nie znaczy, że tak jest naprawdę.
Kruczowłosy nadal nic nie mówił.
- Powiem to tylko dlatego, że chcę znać twoje prawdziwe zamiary. Nic więcej.
Czarny Pan wciąż nie reagował.
- To co robiłeś nie sprawia mi ani trochę przyjemności...
Lord Voldemort uśmiechnął się.
- ...Ale, zgoda. Powiem to: "Przyznaję, że mi się podoba" - wyrecytował, po czym dodał od siebie - ale tak naprawdę to wcale mi się nie...
- Dziś jest twój pierwszy raz. - wyszeptał jego mąż.
- ...nie podoba to. Ani trochę... co?
- Dziś jest twój pierwszy raz.
- Pierwszy raz? Przecież powiedziałeś, że zabrałeś mi dziewiczość... - Harry zachłysnął się powietrzem robiąc przy tym duże oczy. - KŁAMAŁEŚ?!
Kruczowłosy uśmiechnął się triumfująco.
- Dlaczego? - wydusił z siebie zielonooki po tym jak zdołał złapać oddech.
- Jeśli wyrywałbyś się, musiałbym użyć siły, aby cię uspokoić. Wtedy twoja delikatna i piękna cera uległaby uszkodzeniu od sznurów, łańcuchów albo innych sposobów przytrzymania cię w miejscu.
- I tak ci się nie uda. Jeszcze mi nic nie zrobiłeś i ci nawet nie pozwolę.
- Nic nie zrobiłem? Wręcz przeciwnie, słonko. Wyraźnie zaznaczyłem, że należysz do mnie, CAŁY. - po czym wskazał chłopakowi dziesiątki malinek na jego ciele.
- I co z tego? Zmyję je. - odparł pewnie brunet.
Voldemort zaśmiał się.
- Z czego się śmiejesz?
- Twój brak informacji na temat spraw erotycznych jest słodziuśki.
- Co masz na myśli?
- Nic. Idę spać. - po czym przekręcił się na drugi bok. - Ty też nie siedź długo.
- A gdzie miałbym spać? - spytał Harry wyraźnie nie akceptując mężczyzny obok.
- Gdzie chcesz. - odparł kruczowłosy. - Ale najbardziej chciałbym cię przy sobie.
- Chciałbyś. - było ostatnim słowem jakie powiedział, po czym zabrał jedną poduszkę z łóżka i położyć się na dywanie. Niedługo potem usnął.



1 komentarz:

  1. No bo nie to jak spać na dywanie.... i taaaaaaaaak... malinki da sie zmyć :D

    OdpowiedzUsuń