poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział XIII Kłopoty



Nie minęła nawet minuta gdy po wyjściu Złotego Chłopca w pokoju pojawił się syn Lucjusza. Severus ostro spojrzał na blondyna, który zadrżał pod karzącym wzrokiem swego byłego nauczyciela. Schylił głowę i cicho wymruczał pod nosem, ale tak by czarnowłosy mógł go usłyszeć.
- Masz tu zostać dopóki Harry nie wróci.
Severus zmarszczył brwi.
- Komu służysz? - zapytał znikąd.
Niebieskoooki podniósł swą twarz, na której malowało się zdziwienie i niezrozumienie, i spojrzał na mężczyznę.
- Czarnego Panu. - odpowiedział typowo jak we wszystkich takich sytuacjach.
- Na pewno?
Chłopak kiwnął głową.
- A nie Czarnej Pani? Albo dokładniej Harremu Potterowi?
Na twarzy blondyna wymalowało się przerażenie.
- Widzę, że zrozumiałeś! - krzyknął węgielnooki wstając z fotela. - Dokładnie, Draco Malfoyu. Pomagałeś Potterowi. Zdradziłeś Czarnego Pana. Pozwoliłeś, aby ten dzieciak go zamknął i nie miałeś przeciw temu żadnego sprzeciwu. Ponadto nawet nie próbowałeś go uwolnić.
Niebieskooki słuchał wypowiedzi mężczyzny ze strachem i poczuciem winy. Jak mógł zapomnieć. Teraz możliwe, że gdy Czarny Pan zostanie uwolniony on straci życie za zdradę. Pochylił głowę.
- Twój ojciec z pewnością nie będzie zadowolony, ale nie chcę mu sprawiać nieprzyjemności, dlatego pozwolę ci naprawić swój błąd.
Chłopak podniósł oczy i spojrzał na czarnowłosego.
- Jeszcze nie jest za późno, abyś naprawił swój błąd. Wypuść mnie z tego pokoju, a potem idź uwolnić Czarnego Pana. Z pewnością wiesz gdzie znajduje się jego obecne więzienie.
Niebieskooki kiwnął głową.
- A więc na co czekasz? - dodał mistrz eliksirów.
Chłopak natychmiast otworzył drzwi. Przepuścił swego byłego nauczyciela, po czym wyszedł za nim ponownie zamykając wejście do komnaty. Chłopak ruszył naprzód korytarzem, zaraz po nim Severus Snape. Ich celem było uwolnienie Czarnego Pana...
Dotarli tam w ciągu paru minut. Draco drżącą ręką otworzył drzwi. Nie był w tej komnacie odkąd nie było tam Harrego Pottera, więc teraz odczuwał pewien dystans do owego miejsca. Zwłaszcza, że miejsca zamieszkiwane przez Czarnego Pana budziły strach i czy się tego chciało czy nie, wolało się trzymać od nich z daleka.
Razem z węgielnookim mężczyzną weszli do środka. Kruczowłosy siedział na kanapie przeglądając książkę, na widok dość nieoczekiwanych gości uniósł pytająco brwi. Severus Snape natychmiast padł na ziemię, aby ucałować szatę swego mistrza, zaraz po nim wykonał to Draco.
- Panie. - odezwał się czarnowłosy. - Wybacz nam ten czas jaki musiałeś czekać zanim my, twoi wierni słudzy, odważyli się przyjść cię uwolnić.
- Jak zwykle mnie zadziwiasz, Severusie. - wyszeptał krwistooki nieukrywając swego rozbawienia. Nie było to z powodu zachowania swych śmierciożerców, ale z tego jak zrozumieli obecną sytuację. - Nie ma potrzeby mnie uwalniać, gdyż nawet siedząc zamknięty w tej komnacie nie jestem we władzy Harrego, lecz on w mojej.
Obaj słudzy spojrzeli zaskoczeni na swego pana.
- Pozwólcie, że wytłumaczę wam to dokładniej. Harry Potter zamknął mnie w tej komnacie mając nadzieję, że w ten sposób się ode mnie uwolni, ale - tu wyraźnie zaznaczył ostatnie słowo - ale nie zabił mnie. Co jeszcze jest ważne, to to, że on nadal się mnie boi. Niezależnie od tego co wyprawia w mojej willi z pewnością nie jest to coś o co powinienem się martwić.
Blondyn i czarnowłosy wynienili spojrzenia. Ich pan nie miał najmniejszego pojęcia co robi Harry Potter obecnie i jakie ma związku z tym dalsze plany. Severus jako starszy i bardziej zaufany śmierciożerca postanowił się poświęcić i powiadomić swego pana o zaistniałej sytuacji.
- Panie - zaczął spokojnym głosem niczym nie wskazującym tak niewiarygodnej informacji jaką miał przekazać. - Osoba o której mówimy, Harry Potter, on postanowił zostać Czarną Panią.
- Poddał się? - Voldemort źle zinterpretował usłyszaną informację.
- Nie, Panie. On chce zająć twoje miejsce.
W powietrzu zawisła cisza. Czarny Pan groźne zmrużył oczy patrząc na swego sługę.
- Jeśli to jest żart... - zaczął lecz nie skończył, gdyż zostało mu nagle przerwane przez niebieskookiego.
- To nie jest żart. Harry naprawdę chce zająć twe miejsce, panie. Powiedział mi o tym wczoraj, że jeśli uda mu się zostać Czarną Panią będzie mógł mieć władzę nad śmierciożercami i wtedy będzie mógł ich łatwiej zniszczyć.
- Czyli chce wykorzystać pozycję jaką mu dałę żeniąc się z nim aby uratować świat. Typowo gryfońskie zachowanie, ale wracając do sprawy to chyba będę musiał z nim porozmawiać. Ostatecznie nie mogę pozwolić aby moja droga żona popsuła mi moje plany na rzecz swoich. - wstał z fotela i udał się w kierunku wyjścia - Jestem wam oboje wdzięczny za powiadomienie mojej osoby o zaistniałej sytuacji. Wynagrodzę was później, obecnie zapowiada się na ważną rozmowę małżeńską.
Po czym wyszedł z komnaty zostawiając w niej dwójkę śmierciożerców. Severus położył dłoń na ramieniu swego byłego ucznia. Draco drgnął, gdy usłyszał wyszeptane do jego ucha dwa słowa: "dobra robota".
Krwistooki szedł powoli korytarzem zastanawiając się nad najlepiej pasującą odpowiedzią, gdy spotka swą żonę.W końcu nie zrobiła nic złego ("póki co" - dodał w myślach), więc nie potrzebuje zmieniać wcześniejszych zamiarów. Tylko będzie potrzebował ukarać ją w taki sposób by więcej tego nie robiła, a zarazem by nie złamać jej delikatnych uczuć, które były początkiem miłości. Jeśliby to zniszczył wtedy jego plany skończyłyby się na niczym, co oznaczałoby porażkę, a jemu jako Lordowi Voldemortowi nie przystoi przegrać.
Ostatniemu zdaniu przyznał dużą rację. Nigdy dotąd nie przegrał i zawsze dał radę zdobyć to co chciał. Zawsze wygrywał, więc porażka w tak błachej sprawie jak zrobienie Pottera jego sługą z pewnością nie zasługiwała na przepuszczenie. Przecież Harry nie był Dumbledorem, a przynajmniej nie teraz , choć z tego jak się zachowywał można było przypuszczać, że gdyby się go zostawiło samemu sobie, to za jakieś czterdziesci lat, albo może nawet wcześniej zacznie zachowywać się i myśleć jak stary Albus Dumbledore.
Nienawidził go - starego skurczybyka, który zawsze wchodził mu w drogę - ale teraz ten skurczybyk był już martwy i to od dawna. "Właśnie!" - przyznał sobie rację. - "On jest martwy, więc czemu o nim akurat teraz myślę?!" - zganił sam siebie za obrzydliwe myśli. Przystanął gdyż usłyszał czyjeś kroki. Osoba, która je wydawała nie wyglądała na spieszącą się.
Jej sylwetka powoli wyszła z zakrętu. Miał głowę pochyloną - wyglądaj na zamyślonego. Harry Potter powoli szedł do przodu dokładnie w kierunku z którego przyszedł kruczowłosy. Najwyraźniej nie wyczuł osoby stojącej przed nim i dlatego też doszło do tego, że na nią wszedł. Po czym stracił równowagę i upadł na ziemię.
- Przepraszam. - wyszeptał odruchowo, lecz w chwilę później odskoczył jak poparzony i spojrzał na twarz swego męża. Voldemort uśmiechnął się na widok przerażonej twarzy nastolatka. Uznał, że chłopak wygląda słodko, kiedy się boi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz