Harry położony na łóżku przez
Voldemorta zasnął. Wtulił się mocno w poduszki i delikatnie oddychając oddał
się pod opiekę sennemu światu.
***
Było to upalne lato. Siedział nad
basenem w bogatej posiadłości. Miał na sobie tylko krótkie spodenki.
- Zamówienie. - odezwał się głos koło
niego.
Kiedy się obrócił spotkał twarz
Voldemorta, ale to nie był on. Ten Voldemort nie miał oczu koloru krwi, szarej
cery, wężowego nosa i języka. To był Voldemort z czasów za nim został tym kim
był teraz. W wysuniętej do bruneta ręce trzymał koktajl truskawkowy.
- Mmm. - wymruczał chłopak biorąc napój
i próbując. - Dziękuję, jest naprawdę smaczne.
Mężczyzna usiadł koło zielonookiego.
Miał na sobie długą pelerynę z kapturem, która z pewnością nie pasowała do
trzydziesto-stopniowej temperatury jaka panowała na dworze.
- Jak długo będziesz to nosił zanim się
ugotujesz? - zagadnął chłopak.
- Nie ugotuję się, rzuciłem na pelerynę
czar chłodzenia.
- Czyli zamrozisz się w środku lata. -
skwitował brunet.
- Byłaby szansa gdyby była zima. -
odpowiedział Tom Riddle.
- Przynieś mi loda waniliowego. - głos
chłopaka brzmiał wyraźnie jak rozkaz.
Kruczowłosy spojrzał na niego i uniósł pytająco brwi.
Kruczowłosy spojrzał na niego i uniósł pytająco brwi.
- Dam ci za to buziaka. - dopowiedział
zielonooki.
- Jeszcze nie dostałem tego za koktajl.
- Aj, sorka. - przeprosił brunet, po
czym nachylił się i pocałował swego męża w policzek. - w usta będzie jak
przyniesiesz mi loda.
- Za przyniesienie loda, powinieneś
"zrobić mi loda". - zwrócił mu uwagę ciemnooki.
Jego żona zarumieniła się i patrząc gdzieś na bok odpowiedziała:
Jego żona zarumieniła się i patrząc gdzieś na bok odpowiedziała:
- Teraz dostaniesz buziaka, a o TYM to
porozmawiamy wieczorem w naszej sypialni.
- Buziak to za mało.
Chłopak spojrzał na niego podejrzliwie.
- ...Z języczkiem. - dodał do pomysłu
swej żony kruczowłosy oblizując usta.
Brunet lekko zarumieniony kiwnął głową.
Jego mąż udał się po jego kolejną zachciankę.
***
Harry śpiąc twardo wtulony w poduszki
nie usłyszał otwieranych drzwi, ani nie zauważył krwistookiego mężczyzny
wchodzącego do komnaty.
Gość spojrzał na śpiącego chłopaka. Na
jego twarzy malowała się chęć mordu.
***
- Zamówienie nr. 2 - Tom podał mu lody
w zielonym talerzyku.
- Dziękuję. - odpowiedział chłopak
odbierając swe zamówienie.
- Zapłata. - przypomniał mu jego mąż.
- W restauracji płaci się po zjedzeniu.
- W mojej restauracji płaci się dwa
razy. Za zamówienie i za zjedzenie.
- Ehh, niech ci będzie. - odstawił lody
i koktajl obok, po czym przybliżył swoje usta do ust kruczowłosego.
Robił to bardzo powoli, a jego mąż nie
należał do osób cierpliwych. Chwycił jego podbródek i silnie przyciągnął do
siebie. Pocałowali się, albo raczej ciemnooki pocałował bruneta, który nie
stawiał oporu.
Nie minęła sekunda od zaczęcia
pocałunku, kiedy chłopak poczuł jak język jego męża wchodzi do środka. Najpierw
bada pokolei wszystkie zęby, później wita się z językiem zielonookiego, potem
łaskocze podniebienie, aby dać swej żonie jak najwięcej przyjemności.
- Mmm... - wymamrotał chłopak prosząc o
więcej, lecz wbrew temu jego mąż przestał.
Zrobił zawiedzioną minę.
- Taka zapłata wystarczy. - wytłumaczył
- Nie biorę napiwku.
- W takim razie jeszcze sobie coś
zamówię.
- Na dziś restauracja zamknięta.
- Ej! Ty to robisz specjalnie!
- Hmm, co?
- Specjalnie się tak zachowujesz.
- Dlaczego miałbym?
- Bo wiesz, że - chłopak zarumienił się
- że jeśli tak będziesz robił to wtedy - brunet stawał się z każdym słowem
coraz bardziej czerwony - wtedy będę prosił cię o... o...
- O...? - Tom postanowił pomóc mu w dokończeniu
zdania.
- Ożesz! - zdenerwował się chłopak. -
Dobrze wiesz co mam na myśli, więc nie zmuszaj mnie do mówienia tego. - po czym
dodał ciszej. - A ponadto wiele razy już to słyszałeś.
- Hmmm... - kruczowłosy wyglądał jakby
miał wybuchnąć od nadmiaru myślenia.
- Przestań! - rozkazał groźnie Harry. -
Nie uwierzę, że nie możesz domyślić się co miało być na końcu tego zdania!
- Nie mogę. - powiedział Tom
chichotając się.
- Akurat.
- Słonko, proszę. - zaczął
najprawdopodobniej starając się brzmieć naprawdę jakby był w kłopocie, ale nie
bardzo mu to wychodziło. - Nie męcz mojej starej głowy i dokończ tamto cudne
zdanie.
- Skoro nie wiesz jaki był koniec, to
skąd wiesz, że było cudne? - zielonooki uczepił się pierwszej rzeczy jaka
przyszła mu do głowy.
- To proste, koteczku. Wszystkie zdania
jakie wyjdą z twych ust są cudne.
Harry odwrócił głowę. Nie miał
najmniejszej ochoty kończyć owego zdania.
- Nie, nie, nie... - powiedział Tom i
wskazującym palcem pomachał przed twarzą bruneta.
- Odczep się. - odpowiedział chłopak i
wstał z zamiarem odejścia.
Niestety, wbrew swej woli został
złapany za rękę i przyciągnięty bliżej swego męża.
- Puść!
- Zawsze robisz się niegrzeczny w
najlepszych chwilach. - objął ramionami swoją zdobycz. - Znasz mnie,
cukiereczku. Wystarczy, że dokończysz zdanie, a cię puszczę.
Zielonooki wtulił się w klatke
piersiową kruczowłosego.
- Jeśli będziesz mnie tak trzymał
dopóki nie powiem, w takim razie nigdy nie powiem.
- A! - oczy ciemnookiego rozszerzyły
się z podziwem, a usta wykrzywiły w zrozumieniu. - Ty spryciarzu. Chciałeś tego
od początku!
Harry podniósł głowę.
- Przegrałeś. - powiedział. - A teraz
zanieś mnie do łóżka. Czym dłużej ci to zajmie, tym krócej będziesz miał czasu
na TO.
Tomowi Riddle nie trzeba było dwa razy
powtarzać. Przycisnął mocniej do siebie chłopaka i dokładnie w tym samym
momencie teleportował ich oboje do sypialni na łóżko.
- Nie straciłem ani sekundy, więc mam
tyle czasu ile zechcę.
- Następnym razem wymyślę coś
trudniejszego.
- Ty niegrzeczna żono. Chcesz mi jak
najbardziej utrudnić życie?
- Nie. Chcę sprawdzić czy nadal mnie
kochasz.
- A jeśli przestanę to co?
- Jeśli mnie zostawisz, po tym co dla
ciebie musiałem przejść to zabiję za zdradę i brak dotrzymywania obietnic.
- Jesteś zdolny do zabicia kogoś?
- Umiem używać ten czar poprawnie.
- Ale jak dotej pory na nikogo go nie
rzuciłeś.
- Nie było potrzeby.
- Ha, ha, ha... - Tom Riddle roześmiał
się. - Po co tak grasz? Wystarczy jedno słowo. Jeśli je powiesz obiecuje, że
spełnię twe marzenia dotyczące tego słowa.
- ...........
- No dalej. Gdzie się podziała
gryfońska odwaga?
Harry zarumieniony jak dojrzała
wisienka i przysunął swoją twarz do ucha swego męża, cicho i zarazem namiętnie
wyszeptał: "seks".
***
Tymczasem Lord Voldemort wyjął różdżkę
i wycelował nią w śpiącego bruneta, wypowiadając tylko dwa słowa:
- Avada Kedavra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz