poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział XV Sen



Harry położony na łóżku przez Voldemorta zasnął. Wtulił się mocno w poduszki i delikatnie oddychając oddał się pod opiekę sennemu światu.
***
Było to upalne lato. Siedział nad basenem w bogatej posiadłości. Miał na sobie tylko krótkie spodenki.
- Zamówienie. - odezwał się głos koło niego.
Kiedy się obrócił spotkał twarz Voldemorta, ale to nie był on. Ten Voldemort nie miał oczu koloru krwi, szarej cery, wężowego nosa i języka. To był Voldemort z czasów za nim został tym kim był teraz. W wysuniętej do bruneta ręce trzymał koktajl truskawkowy.
- Mmm. - wymruczał chłopak biorąc napój i próbując. - Dziękuję, jest naprawdę smaczne.
Mężczyzna usiadł koło zielonookiego. Miał na sobie długą pelerynę z kapturem, która z pewnością nie pasowała do trzydziesto-stopniowej temperatury jaka panowała na dworze.
- Jak długo będziesz to nosił zanim się ugotujesz? - zagadnął chłopak.
- Nie ugotuję się, rzuciłem na pelerynę czar chłodzenia.
- Czyli zamrozisz się w środku lata. - skwitował brunet.
- Byłaby szansa gdyby była zima. - odpowiedział Tom Riddle.
- Przynieś mi loda waniliowego. - głos chłopaka brzmiał wyraźnie jak rozkaz.
Kruczowłosy spojrzał na niego i uniósł pytająco brwi.
- Dam ci za to buziaka. - dopowiedział zielonooki.
- Jeszcze nie dostałem tego za koktajl.
- Aj, sorka. - przeprosił brunet, po czym nachylił się i pocałował swego męża w policzek. - w usta będzie jak przyniesiesz mi loda.
- Za przyniesienie loda, powinieneś "zrobić mi loda". - zwrócił mu uwagę ciemnooki.
Jego żona zarumieniła się i patrząc gdzieś na bok odpowiedziała:
- Teraz dostaniesz buziaka, a o TYM to porozmawiamy wieczorem w naszej sypialni.
- Buziak to za mało.
Chłopak spojrzał na niego podejrzliwie.
- ...Z języczkiem. - dodał do pomysłu swej żony kruczowłosy oblizując usta.
Brunet lekko zarumieniony kiwnął głową. Jego mąż udał się po jego kolejną zachciankę.
***
Harry śpiąc twardo wtulony w poduszki nie usłyszał otwieranych drzwi, ani nie zauważył krwistookiego mężczyzny wchodzącego do komnaty.
Gość spojrzał na śpiącego chłopaka. Na jego twarzy malowała się chęć mordu.
***
- Zamówienie nr. 2 - Tom podał mu lody w zielonym talerzyku.
- Dziękuję. - odpowiedział chłopak odbierając swe zamówienie.
- Zapłata. - przypomniał mu jego mąż.
- W restauracji płaci się po zjedzeniu.
- W mojej restauracji płaci się dwa razy. Za zamówienie i za zjedzenie.
- Ehh, niech ci będzie. - odstawił lody i koktajl obok, po czym przybliżył swoje usta do ust kruczowłosego.
Robił to bardzo powoli, a jego mąż nie należał do osób cierpliwych. Chwycił jego podbródek i silnie przyciągnął do siebie. Pocałowali się, albo raczej ciemnooki pocałował bruneta, który nie stawiał oporu.
Nie minęła sekunda od zaczęcia pocałunku, kiedy chłopak poczuł jak język jego męża wchodzi do środka. Najpierw bada pokolei wszystkie zęby, później wita się z językiem zielonookiego, potem łaskocze podniebienie, aby dać swej żonie jak najwięcej przyjemności.
- Mmm... - wymamrotał chłopak prosząc o więcej, lecz wbrew temu jego mąż przestał.
Zrobił zawiedzioną minę.
- Taka zapłata wystarczy. - wytłumaczył - Nie biorę napiwku.
- W takim razie jeszcze sobie coś zamówię.
- Na dziś restauracja zamknięta.
- Ej! Ty to robisz specjalnie!
- Hmm, co?
- Specjalnie się tak zachowujesz.
- Dlaczego miałbym?
- Bo wiesz, że - chłopak zarumienił się - że jeśli tak będziesz robił to wtedy - brunet stawał się z każdym słowem coraz bardziej czerwony - wtedy będę prosił cię o... o...
- O...? - Tom postanowił pomóc mu w dokończeniu zdania.
- Ożesz! - zdenerwował się chłopak. - Dobrze wiesz co mam na myśli, więc nie zmuszaj mnie do mówienia tego. - po czym dodał ciszej. - A ponadto wiele razy już to słyszałeś.
- Hmmm... - kruczowłosy wyglądał jakby miał wybuchnąć od nadmiaru myślenia.
- Przestań! - rozkazał groźnie Harry. - Nie uwierzę, że nie możesz domyślić się co miało być na końcu tego zdania!
- Nie mogę. - powiedział Tom chichotając się.
- Akurat.
- Słonko, proszę. - zaczął najprawdopodobniej starając się brzmieć naprawdę jakby był w kłopocie, ale nie bardzo mu to wychodziło. - Nie męcz mojej starej głowy i dokończ tamto cudne zdanie.
- Skoro nie wiesz jaki był koniec, to skąd wiesz, że było cudne? - zielonooki uczepił się pierwszej rzeczy jaka przyszła mu do głowy.
- To proste, koteczku. Wszystkie zdania jakie wyjdą z twych ust są cudne.
Harry odwrócił głowę. Nie miał najmniejszej ochoty kończyć owego zdania.
- Nie, nie, nie... - powiedział Tom i wskazującym palcem pomachał przed twarzą bruneta.
- Odczep się. - odpowiedział chłopak i wstał z zamiarem odejścia.
Niestety, wbrew swej woli został złapany za rękę i przyciągnięty bliżej swego męża.
- Puść!
- Zawsze robisz się niegrzeczny w najlepszych chwilach. - objął ramionami swoją zdobycz. - Znasz mnie, cukiereczku. Wystarczy, że dokończysz zdanie, a cię puszczę.
Zielonooki wtulił się w klatke piersiową kruczowłosego.
- Jeśli będziesz mnie tak trzymał dopóki nie powiem, w takim razie nigdy nie powiem.
- A! - oczy ciemnookiego rozszerzyły się z podziwem, a usta wykrzywiły w zrozumieniu. - Ty spryciarzu. Chciałeś tego od początku!
Harry podniósł głowę.
- Przegrałeś. - powiedział. - A teraz zanieś mnie do łóżka. Czym dłużej ci to zajmie, tym krócej będziesz miał czasu na TO.
Tomowi Riddle nie trzeba było dwa razy powtarzać. Przycisnął mocniej do siebie chłopaka i dokładnie w tym samym momencie teleportował ich oboje do sypialni na łóżko.
- Nie straciłem ani sekundy, więc mam tyle czasu ile zechcę.
- Następnym razem wymyślę coś trudniejszego.
- Ty niegrzeczna żono. Chcesz mi jak najbardziej utrudnić życie?
- Nie. Chcę sprawdzić czy nadal mnie kochasz.
- A jeśli przestanę to co?
- Jeśli mnie zostawisz, po tym co dla ciebie musiałem przejść to zabiję za zdradę i brak dotrzymywania obietnic.
- Jesteś zdolny do zabicia kogoś?
- Umiem używać ten czar poprawnie.
- Ale jak dotej pory na nikogo go nie rzuciłeś.
- Nie było potrzeby.
- Ha, ha, ha... - Tom Riddle roześmiał się. - Po co tak grasz? Wystarczy jedno słowo. Jeśli je powiesz obiecuje, że spełnię twe marzenia dotyczące tego słowa.
- ...........
- No dalej. Gdzie się podziała gryfońska odwaga?
Harry zarumieniony jak dojrzała wisienka i przysunął swoją twarz do ucha swego męża, cicho i zarazem namiętnie wyszeptał: "seks".
***
Tymczasem Lord Voldemort wyjął różdżkę i wycelował nią w śpiącego bruneta, wypowiadając tylko dwa słowa:
- Avada Kedavra.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz