- Rozdział I
Tytuł: Zakręcona
Historia
Tytuł oryginalny:
Starts With a Spin
Autor: Maxine
Tłumaczenie: Nefrena
Ostrzeżenia: sceny
erotyczne, wulgaryzmy, spożycie alkoholu przez nieletnich, przemoc
Gatunek: Romans,
Komedia, Dramat
Czas i tło akcji:
Siódmy rok; nie pokrywa się z Księciem Półkrwi i Insygniami Śmierci
Pairing:
Harry/Severus
Podsumowanie: By
rozładować napięcie towarzyszące nieuchronnie zbliżającej się wojnie, Hermiona
organizuje łączone przyjecie dla wszystkich Domów. Ślizgoni postanawiają
dorzucić swoje trzy grosze i nieco przyprawić zabawę grą w butelkę. Co ma
zrobić Harry i Draco, jeśli wszyscy wydają się być zawzięci by ich zeswatać?
Buzujące hormony, mnóstwo frustracji seksualnej, przyjacielscy Ślizgoni i
knujący Gryfoni. Wszystko to w zakręconej mieszance.
Liczba słów: 1
188(cz.1) + 1 005 (cz. 2) = 2193
Rozdział I część 1.
Harry nie był do
końca pewien, jak to wszystko się zaczęło. Nie, wróć, wiedział, jak to się
zaczęło, po prostu nie był pewien, dlaczego nadal trwało, albo dlaczego jego
koledzy na to pozwolili.
Początek szóstego
roku Harry'emu strasznie się dłużył, a jego dalsza część ciągnęła się jeszcze
bardziej. Wszyscy byli podenerwowani nieuchronnie nadciągającą wojną. Voldemort
nie dał znaku życia od czasu incydentu przed wakacjami, ani nawet poprzez sny
Harrego, czy jego bliznę. No i, w sumie nieoczekiwanie, żaden ze złapanych
Śmierciożerców nie uciekł z Azkabanu.
Sam Harry był, jak
wszyscy się spodziewali, humorzasty od powrotu do Hogwartu. Śmierć Syriusza
mocno nim wstrząsnęła pomimo tego, że znal go ledwie kilka lat. Był osobą,
najbardziej przypominającą mu rodzica. Jedynym czarodziejem, którego mógł
określić tym mianem był Dumbledore, ale uczucie zdradzenia, jakiego doświadczył
po ich ostatniej konfrontacji wcale nie łagodziło poczucia straty.
To właśnie Hermiona
wpadła na pomysł zorganizowania przyjęcia z udziałem wszystkich domów. Po tym,
jak Gryffindor pokonał Ravenclaw w Quidditchu, z Harrym ponownie na pozycji
szukającego, przyjęcie w Gryffindorze sprawiło, że wszyscy uczestnicy wyszli
weseli i zrelaksowani. Hermiona więc wywnioskowała, że wielkie przyjęcie,
urządzone dla całego szóstego roku, pozwoli się zrelaksować WSZYSTKIM.
To, co zaczęło się
jako wspólne-ale-tak-naprawdę-tylko-Gryfońsko-Krukońsko-Puchońskie przyjęcie
zostało wkrótce zdominowane przez Ślizgonów. Nikt niczego nie powiedział
wprost, choćby dlatego, że zaproszeni byli członkowie wszystkich domów. Jednak
niesmak pozostał wyraźny.
Malfoy, prowadząc
resztę swoich towarzyszy, zareagował na to chytrym uśmiechem.
***
Draco odczuł skutki
wydarzeń z końca zeszłego roku tak silnie jak cała reszta, jeśli nie mocniej.
Zawalił się niemal cały jego świat. Pierwszy raz w jego młodym życiu imię
Malfoy'ów było otwarcie pogardzane. Dodatkowo to był najdłuższy okres czasu gdy
nie był ze swoim ojcem jednocześnie będąc w domu. Jego stosunek do całego
problemu Światła i Ciemności nie zmienił się za bardzo. Nadal pogardzał
mugolakami i nie miał zamiaru witać ich z otwartymi rękami. Jednak w tym samym
czasie zaczynał odczuwać niechęć w stosunku do Voldemorta z pasją rywalizującą
jedynie temu, co czuł do Pottera, bo dupek nie zrobił nic, żeby wyciągnąć jego
ojca z więzienia. Draco spodziewał się uwolnienia więźniów przynajmniej w ciągu
dwóch pierwszych tygodni wakacji. Kiedy nic takiego nie nastąpiło, ani nic nie
zapowiadało, że nastąpi, był zszokowany, zraniony i zdezorientowany.
Jego matka wcale nie
radziła sobie z całą tą sytuacją lepiej niż on sam. Chociaż była jego matką,
jej instynkty macierzyńskie pozostawiały wiele do życzenia, a to, że przez
ostatnie pięć lat Draco właściwie był poza domem częściej niż w domu, wcale
niczego nie ułatwiało. Ich wzajemne relacje ograniczyły się do wymuszonych
uprzejmości. Narcyza w czasie wakacji głównie spędzała czas zamknięta w swoim
pokoju lub wałęsając się między oficjalnymi przyjęciami i towarzyskimi
spotkaniami próbując wygrzebać imię Malfoy’ów z błota.
Pomimo
zdezorientowania, czyny Draco w stosunku do Pottera i jego dwóch pomagierów nie
zmieniły się znacząco. Sprawy toczyły się w zasadzie tym samym torem co lata
wcześniej, chyba, żeby wziąć pod uwagę fakt, iż stały się intensywniejsze, gdy
chłopcy odkryli zalety walki na pięści. Coś w widoku zakrwawionych twarzy i
świadomości, że coś niszczą dodawało oliwy do ognia.
Więc kiedy Draco
dowiedział się o połączonej imprezie, nie miał zamiaru jej przegapić.
***
Jakiś czas po
przybyciu Ślizgonów i ich narzekaniu, jaka to nudna impreza, sprawy nabrały
tempa.
To Pansy zaproponowała
grę w Butelkę. Widocznie przyjęcie nie było pełne bez odrobiny akcji.
To właśnie w taki
sposób Harry znalazł się w obecnym położeniu kilka tygodni później.
Zaczęło się dosyć
niewinnie. Seamus miał pocałować Susan Bones, Parvati pocałowała Blaise’a Zabini’ego,
Hermiona pocałowała Terry’ego Boota…Aż nagle Lavender zakręciła butelką, która
po chwili wylądowała na Padmie… i wszyscy zamarli.
– I co teraz? –
zapytała Lavender nerwowo spoglądając kątem oka w kierunku Padmy.
– Pocałuj chłopaka
najbliżej jej prawej strony. – zaproponowała Morag MacDougal. Lavender
przytaknęła ale kiedy zaczęła zwracać się w kierunku Deana, wtrąciła się Pansy.
– Nie! Jaka w tym
zabawa? – powiedziała czarnowłosa dziewczyna wykrzywiając usta w uśmieszku. –
Zasady są takie, że musisz pocałować kogokolwiek wskaże butelka. Nie
uzgodniliśmy niczego w przypadku, gdy ta osoba będzie tej samej płci.
Lavender mrugnęła,
jej usta ułożyły się w małe „o” podczas gdy policzki Padmy lekko się
zaróżowiły.
– N…No dobra. –
powiedziała miękko i przeczołgała się w stronę drugiej dziewczyny.
– Cóż, muszę
przyznać, że spodziewałam się większego oporu. – powiedziała Pansy śmiejąc się
krótko. Podniosła jedną brew w kierunku dziewczyny.
– Jestem w końcu
jedną z Gryfonów, no nie!? – Lavender odrzekła lekko. – Słyniemy z odwagi i w
ogóle… Nie przestraszę się zwykłego całusa.
– Touché! – Pansy
uśmiechnęła się szczodrze. Obok niej Draco fuknął.
– Pansy! Przestań się
bratać z Gryfonami. – wymamrotał, by po chwili zostać trzepniętym po ramieniu.
– Wypchaj się, Draco.
Mogę być tak przyjacielska jak tylko mi się podoba.
– Hej, trzyma cię
krótko. Co, Malfoy? – Ron zażartował, ale przez cały czas przyglądał się
dziewczynom wewnątrz kręgu, które nieśmiało cmoknęły się w usta by po chwili
powrócić na swoje miejsca. – Nie mogę uwierzyć, że pozwalasz dziewczynie tak do
siebie mówić. – powiedział naśmiewając się.
– Przynajmniej jakaś
się do mnie odzywa, Wiewióro! – Malfoy odgryzł się, zwracając swoje chłodne
szare oczy w strona rudzielca.
– Nie zaczynaj! –
powiedziała Hermiona, zanim Ron zdążył odpowiedzieć. – Nawet się nie waż. Nie
mam ochoty się z tym dzisiaj zmagać.
Obok niej Harry
zwrócił swoje znudzone zielone oczy w stronę przyjaciela, próbując powstrzymać
uśmiech.
– Ktoś coś mówił o
krótkim trzymaniu? – wyszczerzył się Malfoy. Harry szybko odwrócił głowę i
spojrzał z dezaprobatą.
– Zamknij się,
Malfoy!
– Naprawdę, Draco.
Nie chciałabym się z nią zgadzać, ale Granger ma rację. Właśnie zaczynało być
ciekawie. – powiedziała Pansy naburmuszona. – Zachowajcie swoją namiętną
rywalizację na lekcje Eliksirów, dobra?
Draco gapił się na
nią z niedowierzaniem, a po chwili przyjął szybki całus do Hanny Abbot, bo
butelka, którą zakręciła wylądowała na nim. Harry po raz kolejny próbował ukryć
uśmiech. Hermiona westchnęła.
– Dziękuję Pansy. –
powiedziała lekko. Ślizgonka zacisnęła usta.
– Niczego sobie nie
wyobrażaj, Granger. Nie mam zamiaru budować tutaj żadnych mostów. – odrzekła
górnolotnie odgarniając swoje krótkie włosy. Hermiona lekko się zachmurzyła.
– Jasne. –
odpowiedziała spokojnie. Harry już miał powiedzieć jej coś na pocieszenie, gdy
jego uwaga została ponownie zwrócona w stronę gry, którą uprzednio ignorował.
– Harry! – zawołał
Seamus i przez pół sekundy Harry bał się, że będzie musiał pocałować Irlandczyka.
Seamus był otwarcie i wręcz nieprzyzwoicie gejem. Harry’emu w żadnym wypadku to
nie przeszkadzało, ale zdecydowanie nie miał ochoty go całować. Nigdy nie
wiadomo, co mogłoby się wydarzyć. Seamus mógłby starać się przedłużyć pocałunek
poza ustalony czas trzech sekund, a to może zapoczątkować plotki i powstanie
jeszcze więcej nieprawdziwych historii wokół Harry’ego, i Prorok Codzienny może
je podchwycić, i …
– HARRY!
Harry zamrugał.
– Już, sorki, co tam?
– Butelka wylądowała
na tobie, stary. – powiedział Seamus ze słyszalnym irlandzkim akcentem. Harry
mrugnął ponownie i spojrzał na butelkę bez zainteresowania.
– Dobra, to kogo mam
pocałować?
Poza paroma
pokasływaniami, odpowiedziała mu cisza. Marszcząc brwi, nie rozumiejąc reakcji,
chłopiec w okularach spojrzał na Hermionę, która również wydawała się nieco
zmieszana. Nie znajdując pomocy z tej strony, zwrócił się do Rona, który
patrzył w przeciwległą stronę kręgu z przerażeniem.
– Eee… – Harry
podążył za wzrokiem przyjaciela a jego oczy napotkały Malfoya. Usta chłopca
były wykrzywione z obrzydzenia. Zamrugał jeszcze raz, zastanawiając się kogo ma
pocałować, skoro wywarło to taki efekt na Malfoyu…
Zaraz.
Rozszerzając oczy,
jeszcze raz szybko spojrzał na Malfoya i ku swemu przerażeniu zorientował się,
że obrzydzenie chłopaka jest skierowane na niego.
Rozdział I część 2.
- O nie… nie ma mowy.
Za żadne skarby nie pocałuję Malfoy'a - powiedział Harry przewracając się
najpierw na czworaka, potem pomału się odsuwając. - Nie możecie mnie zmusić.
W kręgu nadal
panowała cisza, dopóki Malfoy nie zaszydził najzwyczajniej oglądając własne
paznokcie.
- No, no, no, Potter.
Gdzie się podziała ta słynna Gryfońska odwaga? – podniósł wzrok na Harry’ego i
jego szyderczy uśmiech poszerzył się. – Boisz się małego całusa? Nawet Brown
nie bała się pocałować innej dziewczyny.
- Nie mam problemów z
pocałowaniem innego chłopaka, Malfoy. Po prostu mam problem z całowaniem ciebie
– wypluł z siebie Harry. Brwi Malfoy'a uniosły się ku górze.
- Ho, ho! Nie masz
problemów z całowaniem facetów? Chyba o czymś nie wiemy…
- Nie to miałem na
myśli!
- A ja myślę, że
właśnie to.
- Wcale nie.
- Chłopcy nie
obchodzi mnie, kto ma z czym problem. Chcę zobaczyć jakieś całowanie! –
Wtrąciła się Pansy z dziwnym błyskiem w oczach.
Właśnie w tej chwili
Harry zdał sobie sprawę, że coś było serio nie tak z jego kolegami. Nerwowo
spoglądając dokoła zauważył to samo wygłodniałe spojrzenie w oczach innych
dziewczyn… i Seamusa, jeśli już o tym mowa. Jego jednak zignorował. Większość
pozostałych chłopców wyglądało na zwyczajnie zaciekawionych, poza Ronem, który
wyglądał, jakby mu było niedobrze.
- Fuj, obrzydlistwo!
Zgadzam się z Harrym. Nie powinien on całować Malfoy’a! – wytknął marszcząc
nos. Harry przytaknął z ożywieniem i zwrócił się do Hermiony oczekując takiego
samego wsparcia. Napotkał jedynie zamyślone spojrzenie.
- Nie, Ron. Myślę, że
Harry powinien to zrobić – powiedziała miękko. Pansy zerknęła w jej stronę i
się wyszczerzyła. – W końcu Lavander i Padma musiały się pocałować. Musimy być
fair.
- Hermino! –
wykrzyknął kompletnie oburzony Harry. Draco tylko się zaśmiał.
- się Zamknij się,
Malfoy!
- Uważam tylko za
zabawne, że tak się boisz. Może właśnie to powinien zrobić Czarny Pan, co? Może
powinien zaproponować, że cię wydyma, albo coś w tym stylu? Uciekniesz z
krzykiem. - wyglądał na dumnego ze swojego pomysłu.
- A ty czemu jesteś
taki chętny, Malfoy? Chyba my o czymś nie wiemy - odgryzł się w końcu
Harry odwracając się
w stronę swojego nemezis. Draco otworzył usta by zripostować, zawahał się,
wydał z siebie jakby pełen oburzenia dźwięk, by w końcu powiedzieć coś, co ma
sens.
- Chciałbyś, Potter!
– No dobra, nie była to jego najbłyskotliwsza odpowiedź.
- Jeśli nie zobaczę w
ciągu dwóch sekund jak się całujecie…- zagroziła Pansy wyciągając różdżkę.
- No dobra, niech
będzie - w końcu zgodził się Harry w złości mrużąc oczy.- Rusz się, Malfoy-
Draco spojrzał na niego z niedowierzaniem.
- Ta, nie sądzę. Może
ty się ruszysz?
- To ty byłeś taki
chętny, żeby się ze mną całować, więc możesz ruszyć to swoje leniwe dupsko! –
Harry w myślach skrzywił się, gdy spostrzegł, iż ta cała kłótnia sprowadza się
do poziomu podstawówki.
- Na pewno nie,
Potter. Wcale nie byłem chętny…
- Dobra, dosyć tego!
- Hermiona wstała wyciągając własną różdżkę. Patrząc z góry i ciskając z oczu
pioruny, nagle wydała się przerażająca. Harry rzucił jej gniewne spojrzenie i
ociągając się potoczył przez krąg w kierunku Malfoy’a, cały czas zastanawiając
się, kiedy wkroczył w alternatywny wymiar, w którym Gryfoni i Ślizgoni razem
imprezują, a Hermiona nalega by on pocałował Malfoy’a.
- Wiedziałem, że tego
chciałeś, Potter – zadrwił Draco. Harry postanowił przemilczeć rumieniec, który
wykwitł na policzkach Ślizgona. Zamiast tego powiedział zmęczonym głosem –
Malfoy, zamknij się.
- Zmuś mnie, Potter –
odrzekł Malfoy. Gdy zorientował się co właściwie powiedział, uśmieszek zaraz
zniknął z jego twarzy, by po chwili pojawić się u Harry’ego.
- Mówiłem, że tego
pragniesz – powiedział Gryfon z błyskiem w oku i zaraz potem wyciągnął się by
chwycić Draco za podbródek. Przyciągnął go do siebie i stanowczo przycisnął
swoje usta do ust chłopca.
Harry całował się do
tej pory tylko z jedną osobą. I choć katastrofa z Cho nie była najwspanialszym
doświadczeniem w jego życiu, na szczęście mógł powiedzieć, że przynajmniej
tamten pocałunek podobał mu się o niebo bardziej niż ten, w którym aktualnie
uczestniczył.
Cały pocałunek trwał
mniej niż dwie sekundy, ale nawet tyle według Harry’ego było za długo. Chłopiec
odsunął się niemal natychmiast i wytarł rękawem usta, pomimo, iż nie było to
wcale konieczne. Chyba nie dało się całować z bardziej zaciśniętymi ustami niż
to robili Harry i Draco.
Draco powtórzył gest
Harry’ego, czując, że jego policzki nabierają barwy coraz głębszego różu,
upodabniając się do policzków Gryfona.
- Cóż, to było
najbardziej obrzydliwe poświadczenie w moim życiu - w końcu rzekł Draco,
przełamując zapadłą ciszę. Wyszczerzył się drwiąco na Harry’ego, a zielonooki
odpowiedział mu zagniewanym spojrzeniem.
- Nie moja wina, że
fatalnie całujesz.
- Wypchaj się, Potter
I tak właśnie
wszystko się zaczęło. W pewnym momencie, w godzinach, które nastąpiły po
wydarzeniu nazwanym przez wszystkich „Tym Pocałunkiem”, Pansy i Hermiona
uznały, że imprezy dla wszystkich Domów powinny powtarzać się co tydzień. Nikt
nie był do końca pewien, jak dziewczynom udało się zawiązać ten niepewny
rozejm, ale obie stwierdziły, że imprezy powinny być kontynuowane.
Więc były.
Każdej sobotniej
nocy.
Harry nie mógł tego
pojąć. Gra w Butelkę została zamieniona w jakże popularną zabawę „Prawda czy
Wyzwanie i sytuacja ze złej zamieniła się w gorszą. Jego koledzy uparli się by
oglądać go całującego się z Draco, a to niepokoiło go bardziej, niż skłonny był
się do tego przyznać.
- Chodzi o całą tą
waszą rywalizację- tłumaczyła mu Hermina tydzień po szczególnie denerwującym
wyzwaniu, w którym musiał się całować z Draco przez całe dziesięć sekund.
Oczywiście znaczyło to tylko tyle, że cały ten czas siedzieli z zetkniętymi
ustami, w ogóle się nie ruszając. Ale jednak. W każdym razie, takie
wytłumaczenie Harry’emu nie wystarczyło. Co było ekscytującego w całujących się
wrogach?
- Nic- odpowiedział
zapytany Ron. – Absolutnie nic. To jest obrzydliwe.
- Sexy- zaoponował
Seamus wtrącając się do rozmowy i mówiąc to, co Hermiona wolała przemilczeć. –
Ty i Malfoy, całujący się, jest chyba najgorętszą rzeczą jaką Hogwart widział
od lat.
Harry nie mógł się z
tym zgodzić.
Draco, ze swojej
strony, chciał odpuścić, gdy niepozorna Susan Bones - Puchon, na Merlina -
rzuciła dziesięciosekundowe wyzwanie. Nawet jemu sytuacja stawała się nie do
zniesienia. Jednak czwartej soboty, gdy Draco postanowił nie przychodzić, Pansy
omal nie dostała szału. Wystraszony i niemal w panice, chłopak zgodził się
przyjść jeszcze raz.
Powinien wiedzieć, że
to nie był dobry pomysł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz