wtorek, 23 lipca 2013

Zakręcona Historia

 - Rozdział I

Tytuł: Zakręcona Historia
Tytuł oryginalny: Starts With a Spin
Autor: Maxine
Tłumaczenie: Nefrena
Ostrzeżenia: sceny erotyczne, wulgaryzmy, spożycie alkoholu przez nieletnich, przemoc
Gatunek: Romans, Komedia, Dramat
Czas i tło akcji: Siódmy rok; nie pokrywa się z Księciem Półkrwi i Insygniami Śmierci
Pairing: Harry/Severus
Podsumowanie: By rozładować napięcie towarzyszące nieuchronnie zbliżającej się wojnie, Hermiona organizuje łączone przyjecie dla wszystkich Domów. Ślizgoni postanawiają dorzucić swoje trzy grosze i nieco przyprawić zabawę grą w butelkę. Co ma zrobić Harry i Draco, jeśli wszyscy wydają się być zawzięci by ich zeswatać? Buzujące hormony, mnóstwo frustracji seksualnej, przyjacielscy Ślizgoni i knujący Gryfoni. Wszystko to w zakręconej mieszance.
Liczba słów: 1 188(cz.1) + 1 005 (cz. 2) = 2193



Rozdział I część 1.

Harry nie był do końca pewien, jak to wszystko się zaczęło. Nie, wróć, wiedział, jak to się zaczęło, po prostu nie był pewien, dlaczego nadal trwało, albo dlaczego jego koledzy na to pozwolili.

Początek szóstego roku Harry'emu strasznie się dłużył, a jego dalsza część ciągnęła się jeszcze bardziej. Wszyscy byli podenerwowani nieuchronnie nadciągającą wojną. Voldemort nie dał znaku życia od czasu incydentu przed wakacjami, ani nawet poprzez sny Harrego, czy jego bliznę. No i, w sumie nieoczekiwanie, żaden ze złapanych Śmierciożerców nie uciekł z Azkabanu.

Sam Harry był, jak wszyscy się spodziewali, humorzasty od powrotu do Hogwartu. Śmierć Syriusza mocno nim wstrząsnęła pomimo tego, że znal go ledwie kilka lat. Był osobą, najbardziej przypominającą mu rodzica. Jedynym czarodziejem, którego mógł określić tym mianem był Dumbledore, ale uczucie zdradzenia, jakiego doświadczył po ich ostatniej konfrontacji wcale nie łagodziło poczucia straty.

To właśnie Hermiona wpadła na pomysł zorganizowania przyjęcia z udziałem wszystkich domów. Po tym, jak Gryffindor pokonał Ravenclaw w Quidditchu, z Harrym ponownie na pozycji szukającego, przyjęcie w Gryffindorze sprawiło, że wszyscy uczestnicy wyszli weseli i zrelaksowani. Hermiona więc wywnioskowała, że wielkie przyjęcie, urządzone dla całego szóstego roku, pozwoli się zrelaksować WSZYSTKIM.

To, co zaczęło się jako wspólne-ale-tak-naprawdę-tylko-Gryfońsko-Krukońsko-Puchońskie przyjęcie zostało wkrótce zdominowane przez Ślizgonów. Nikt niczego nie powiedział wprost, choćby dlatego, że zaproszeni byli członkowie wszystkich domów. Jednak niesmak pozostał wyraźny.

Malfoy, prowadząc resztę swoich towarzyszy, zareagował na to chytrym uśmiechem.

***

Draco odczuł skutki wydarzeń z końca zeszłego roku tak silnie jak cała reszta, jeśli nie mocniej. Zawalił się niemal cały jego świat. Pierwszy raz w jego młodym życiu imię Malfoy'ów było otwarcie pogardzane. Dodatkowo to był najdłuższy okres czasu gdy nie był ze swoim ojcem jednocześnie będąc w domu. Jego stosunek do całego problemu Światła i Ciemności nie zmienił się za bardzo. Nadal pogardzał mugolakami i nie miał zamiaru witać ich z otwartymi rękami. Jednak w tym samym czasie zaczynał odczuwać niechęć w stosunku do Voldemorta z pasją rywalizującą jedynie temu, co czuł do Pottera, bo dupek nie zrobił nic, żeby wyciągnąć jego ojca z więzienia. Draco spodziewał się uwolnienia więźniów przynajmniej w ciągu dwóch pierwszych tygodni wakacji. Kiedy nic takiego nie nastąpiło, ani nic nie zapowiadało, że nastąpi, był zszokowany, zraniony i zdezorientowany.

Jego matka wcale nie radziła sobie z całą tą sytuacją lepiej niż on sam. Chociaż była jego matką, jej instynkty macierzyńskie pozostawiały wiele do życzenia, a to, że przez ostatnie pięć lat Draco właściwie był poza domem częściej niż w domu, wcale niczego nie ułatwiało. Ich wzajemne relacje ograniczyły się do wymuszonych uprzejmości. Narcyza w czasie wakacji głównie spędzała czas zamknięta w swoim pokoju lub wałęsając się między oficjalnymi przyjęciami i towarzyskimi spotkaniami próbując wygrzebać imię Malfoy’ów z błota.

Pomimo zdezorientowania, czyny Draco w stosunku do Pottera i jego dwóch pomagierów nie zmieniły się znacząco. Sprawy toczyły się w zasadzie tym samym torem co lata wcześniej, chyba, żeby wziąć pod uwagę fakt, iż stały się intensywniejsze, gdy chłopcy odkryli zalety walki na pięści. Coś w widoku zakrwawionych twarzy i świadomości, że coś niszczą dodawało oliwy do ognia.

Więc kiedy Draco dowiedział się o połączonej imprezie, nie miał zamiaru jej przegapić.

***

Jakiś czas po przybyciu Ślizgonów i ich narzekaniu, jaka to nudna impreza, sprawy nabrały tempa.

To Pansy zaproponowała grę w Butelkę. Widocznie przyjęcie nie było pełne bez odrobiny akcji.

To właśnie w taki sposób Harry znalazł się w obecnym położeniu kilka tygodni później.

Zaczęło się dosyć niewinnie. Seamus miał pocałować Susan Bones, Parvati pocałowała Blaise’a Zabini’ego, Hermiona pocałowała Terry’ego Boota…Aż nagle Lavender zakręciła butelką, która po chwili wylądowała na Padmie… i wszyscy zamarli.

– I co teraz? – zapytała Lavender nerwowo spoglądając kątem oka w kierunku Padmy.

– Pocałuj chłopaka najbliżej jej prawej strony. – zaproponowała Morag MacDougal. Lavender przytaknęła ale kiedy zaczęła zwracać się w kierunku Deana, wtrąciła się Pansy.

– Nie! Jaka w tym zabawa? – powiedziała czarnowłosa dziewczyna wykrzywiając usta w uśmieszku. – Zasady są takie, że musisz pocałować kogokolwiek wskaże butelka. Nie uzgodniliśmy niczego w przypadku, gdy ta osoba będzie tej samej płci.

Lavender mrugnęła, jej usta ułożyły się w małe „o” podczas gdy policzki Padmy lekko się zaróżowiły.

– N…No dobra. – powiedziała miękko i przeczołgała się w stronę drugiej dziewczyny.

– Cóż, muszę przyznać, że spodziewałam się większego oporu. – powiedziała Pansy śmiejąc się krótko. Podniosła jedną brew w kierunku dziewczyny.

– Jestem w końcu jedną z Gryfonów, no nie!? – Lavender odrzekła lekko. – Słyniemy z odwagi i w ogóle… Nie przestraszę się zwykłego całusa.

– Touché! – Pansy uśmiechnęła się szczodrze. Obok niej Draco fuknął.

– Pansy! Przestań się bratać z Gryfonami. – wymamrotał, by po chwili zostać trzepniętym po ramieniu.

– Wypchaj się, Draco. Mogę być tak przyjacielska jak tylko mi się podoba.

– Hej, trzyma cię krótko. Co, Malfoy? – Ron zażartował, ale przez cały czas przyglądał się dziewczynom wewnątrz kręgu, które nieśmiało cmoknęły się w usta by po chwili powrócić na swoje miejsca. – Nie mogę uwierzyć, że pozwalasz dziewczynie tak do siebie mówić. – powiedział naśmiewając się.

– Przynajmniej jakaś się do mnie odzywa, Wiewióro! – Malfoy odgryzł się, zwracając swoje chłodne szare oczy w strona rudzielca.

– Nie zaczynaj! – powiedziała Hermiona, zanim Ron zdążył odpowiedzieć. – Nawet się nie waż. Nie mam ochoty się z tym dzisiaj zmagać.

Obok niej Harry zwrócił swoje znudzone zielone oczy w stronę przyjaciela, próbując powstrzymać uśmiech.

– Ktoś coś mówił o krótkim trzymaniu? – wyszczerzył się Malfoy. Harry szybko odwrócił głowę i spojrzał z dezaprobatą.

– Zamknij się, Malfoy!

– Naprawdę, Draco. Nie chciałabym się z nią zgadzać, ale Granger ma rację. Właśnie zaczynało być ciekawie. – powiedziała Pansy naburmuszona. – Zachowajcie swoją namiętną rywalizację na lekcje Eliksirów, dobra?

Draco gapił się na nią z niedowierzaniem, a po chwili przyjął szybki całus do Hanny Abbot, bo butelka, którą zakręciła wylądowała na nim. Harry po raz kolejny próbował ukryć uśmiech. Hermiona westchnęła.

– Dziękuję Pansy. – powiedziała lekko. Ślizgonka zacisnęła usta.

– Niczego sobie nie wyobrażaj, Granger. Nie mam zamiaru budować tutaj żadnych mostów. – odrzekła górnolotnie odgarniając swoje krótkie włosy. Hermiona lekko się zachmurzyła.

– Jasne. – odpowiedziała spokojnie. Harry już miał powiedzieć jej coś na pocieszenie, gdy jego uwaga została ponownie zwrócona w stronę gry, którą uprzednio ignorował.

– Harry! – zawołał Seamus i przez pół sekundy Harry bał się, że będzie musiał pocałować Irlandczyka. Seamus był otwarcie i wręcz nieprzyzwoicie gejem. Harry’emu w żadnym wypadku to nie przeszkadzało, ale zdecydowanie nie miał ochoty go całować. Nigdy nie wiadomo, co mogłoby się wydarzyć. Seamus mógłby starać się przedłużyć pocałunek poza ustalony czas trzech sekund, a to może zapoczątkować plotki i powstanie jeszcze więcej nieprawdziwych historii wokół Harry’ego, i Prorok Codzienny może je podchwycić, i …

– HARRY!

Harry zamrugał.

– Już, sorki, co tam?

– Butelka wylądowała na tobie, stary. – powiedział Seamus ze słyszalnym irlandzkim akcentem. Harry mrugnął ponownie i spojrzał na butelkę bez zainteresowania.

– Dobra, to kogo mam pocałować?

Poza paroma pokasływaniami, odpowiedziała mu cisza. Marszcząc brwi, nie rozumiejąc reakcji, chłopiec w okularach spojrzał na Hermionę, która również wydawała się nieco zmieszana. Nie znajdując pomocy z tej strony, zwrócił się do Rona, który patrzył w przeciwległą stronę kręgu z przerażeniem.

– Eee… – Harry podążył za wzrokiem przyjaciela a jego oczy napotkały Malfoya. Usta chłopca były wykrzywione z obrzydzenia. Zamrugał jeszcze raz, zastanawiając się kogo ma pocałować, skoro wywarło to taki efekt na Malfoyu…

Zaraz.

Rozszerzając oczy, jeszcze raz szybko spojrzał na Malfoya i ku swemu przerażeniu zorientował się, że obrzydzenie chłopaka jest skierowane na niego.


Rozdział I część 2.

- O nie… nie ma mowy. Za żadne skarby nie pocałuję Malfoy'a - powiedział Harry przewracając się najpierw na czworaka, potem pomału się odsuwając. - Nie możecie mnie zmusić.

W kręgu nadal panowała cisza, dopóki Malfoy nie zaszydził najzwyczajniej oglądając własne paznokcie.

- No, no, no, Potter. Gdzie się podziała ta słynna Gryfońska odwaga? – podniósł wzrok na Harry’ego i jego szyderczy uśmiech poszerzył się. – Boisz się małego całusa? Nawet Brown nie bała się pocałować innej dziewczyny.

- Nie mam problemów z pocałowaniem innego chłopaka, Malfoy. Po prostu mam problem z całowaniem ciebie – wypluł z siebie Harry. Brwi Malfoy'a uniosły się ku górze.

- Ho, ho! Nie masz problemów z całowaniem facetów? Chyba o czymś nie wiemy…

- Nie to miałem na myśli!

- A ja myślę, że właśnie to.

- Wcale nie.

- Chłopcy nie obchodzi mnie, kto ma z czym problem. Chcę zobaczyć jakieś całowanie! – Wtrąciła się Pansy z dziwnym błyskiem w oczach.

Właśnie w tej chwili Harry zdał sobie sprawę, że coś było serio nie tak z jego kolegami. Nerwowo spoglądając dokoła zauważył to samo wygłodniałe spojrzenie w oczach innych dziewczyn… i Seamusa, jeśli już o tym mowa. Jego jednak zignorował. Większość pozostałych chłopców wyglądało na zwyczajnie zaciekawionych, poza Ronem, który wyglądał, jakby mu było niedobrze.

- Fuj, obrzydlistwo! Zgadzam się z Harrym. Nie powinien on całować Malfoy’a! – wytknął marszcząc nos. Harry przytaknął z ożywieniem i zwrócił się do Hermiony oczekując takiego samego wsparcia. Napotkał jedynie zamyślone spojrzenie.

- Nie, Ron. Myślę, że Harry powinien to zrobić – powiedziała miękko. Pansy zerknęła w jej stronę i się wyszczerzyła. – W końcu Lavander i Padma musiały się pocałować. Musimy być fair.

- Hermino! – wykrzyknął kompletnie oburzony Harry. Draco tylko się zaśmiał.

- się Zamknij się, Malfoy!

- Uważam tylko za zabawne, że tak się boisz. Może właśnie to powinien zrobić Czarny Pan, co? Może powinien zaproponować, że cię wydyma, albo coś w tym stylu? Uciekniesz z krzykiem. - wyglądał na dumnego ze swojego pomysłu.

- A ty czemu jesteś taki chętny, Malfoy? Chyba my o czymś nie wiemy - odgryzł się w końcu

Harry odwracając się w stronę swojego nemezis. Draco otworzył usta by zripostować, zawahał się, wydał z siebie jakby pełen oburzenia dźwięk, by w końcu powiedzieć coś, co ma sens.

- Chciałbyś, Potter! – No dobra, nie była to jego najbłyskotliwsza odpowiedź.

- Jeśli nie zobaczę w ciągu dwóch sekund jak się całujecie…- zagroziła Pansy wyciągając różdżkę.

- No dobra, niech będzie - w końcu zgodził się Harry w złości mrużąc oczy.- Rusz się, Malfoy- Draco spojrzał na niego z niedowierzaniem.

- Ta, nie sądzę. Może ty się ruszysz?

- To ty byłeś taki chętny, żeby się ze mną całować, więc możesz ruszyć to swoje leniwe dupsko! – Harry w myślach skrzywił się, gdy spostrzegł, iż ta cała kłótnia sprowadza się do poziomu podstawówki.

- Na pewno nie, Potter. Wcale nie byłem chętny…

- Dobra, dosyć tego! - Hermiona wstała wyciągając własną różdżkę. Patrząc z góry i ciskając z oczu pioruny, nagle wydała się przerażająca. Harry rzucił jej gniewne spojrzenie i ociągając się potoczył przez krąg w kierunku Malfoy’a, cały czas zastanawiając się, kiedy wkroczył w alternatywny wymiar, w którym Gryfoni i Ślizgoni razem imprezują, a Hermiona nalega by on pocałował Malfoy’a.

- Wiedziałem, że tego chciałeś, Potter – zadrwił Draco. Harry postanowił przemilczeć rumieniec, który wykwitł na policzkach Ślizgona. Zamiast tego powiedział zmęczonym głosem – Malfoy, zamknij się.

- Zmuś mnie, Potter – odrzekł Malfoy. Gdy zorientował się co właściwie powiedział, uśmieszek zaraz zniknął z jego twarzy, by po chwili pojawić się u Harry’ego.

- Mówiłem, że tego pragniesz – powiedział Gryfon z błyskiem w oku i zaraz potem wyciągnął się by chwycić Draco za podbródek. Przyciągnął go do siebie i stanowczo przycisnął swoje usta do ust chłopca.

Harry całował się do tej pory tylko z jedną osobą. I choć katastrofa z Cho nie była najwspanialszym doświadczeniem w jego życiu, na szczęście mógł powiedzieć, że przynajmniej tamten pocałunek podobał mu się o niebo bardziej niż ten, w którym aktualnie uczestniczył.

Cały pocałunek trwał mniej niż dwie sekundy, ale nawet tyle według Harry’ego było za długo. Chłopiec odsunął się niemal natychmiast i wytarł rękawem usta, pomimo, iż nie było to wcale konieczne. Chyba nie dało się całować z bardziej zaciśniętymi ustami niż to robili Harry i Draco.

Draco powtórzył gest Harry’ego, czując, że jego policzki nabierają barwy coraz głębszego różu, upodabniając się do policzków Gryfona.

- Cóż, to było najbardziej obrzydliwe poświadczenie w moim życiu - w końcu rzekł Draco, przełamując zapadłą ciszę. Wyszczerzył się drwiąco na Harry’ego, a zielonooki odpowiedział mu zagniewanym spojrzeniem.

- Nie moja wina, że fatalnie całujesz.

- Wypchaj się, Potter

I tak właśnie wszystko się zaczęło. W pewnym momencie, w godzinach, które nastąpiły po wydarzeniu nazwanym przez wszystkich „Tym Pocałunkiem”, Pansy i Hermiona uznały, że imprezy dla wszystkich Domów powinny powtarzać się co tydzień. Nikt nie był do końca pewien, jak dziewczynom udało się zawiązać ten niepewny rozejm, ale obie stwierdziły, że imprezy powinny być kontynuowane.

Więc były.

Każdej sobotniej nocy.

Harry nie mógł tego pojąć. Gra w Butelkę została zamieniona w jakże popularną zabawę „Prawda czy Wyzwanie i sytuacja ze złej zamieniła się w gorszą. Jego koledzy uparli się by oglądać go całującego się z Draco, a to niepokoiło go bardziej, niż skłonny był się do tego przyznać.

- Chodzi o całą tą waszą rywalizację- tłumaczyła mu Hermina tydzień po szczególnie denerwującym wyzwaniu, w którym musiał się całować z Draco przez całe dziesięć sekund. Oczywiście znaczyło to tylko tyle, że cały ten czas siedzieli z zetkniętymi ustami, w ogóle się nie ruszając. Ale jednak. W każdym razie, takie wytłumaczenie Harry’emu nie wystarczyło. Co było ekscytującego w całujących się wrogach?

- Nic- odpowiedział zapytany Ron. – Absolutnie nic. To jest obrzydliwe.

- Sexy- zaoponował Seamus wtrącając się do rozmowy i mówiąc to, co Hermiona wolała przemilczeć. – Ty i Malfoy, całujący się, jest chyba najgorętszą rzeczą jaką Hogwart widział od lat.

Harry nie mógł się z tym zgodzić.

Draco, ze swojej strony, chciał odpuścić, gdy niepozorna Susan Bones - Puchon, na Merlina - rzuciła dziesięciosekundowe wyzwanie. Nawet jemu sytuacja stawała się nie do zniesienia. Jednak czwartej soboty, gdy Draco postanowił nie przychodzić, Pansy omal nie dostała szału. Wystraszony i niemal w panice, chłopak zgodził się przyjść jeszcze raz.


Powinien wiedzieć, że to nie był dobry pomysł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz